Niejednogłośna zgoda na sprzedaż. Targowisko z ostatnią szansą
Limanowa. Niejednogłośnie i po długiej oraz momentami burzliwej dyskusji Rada Miasta Limanowa wyraziła zgodę na sprzedaż placu targowego „Mój Rynek”, zlokalizowanego przy ul. Matki Boskiej Bolesnej w Limanowej. Samorząd zbudował obiekt kilka lat temu za 6,1 mln zł i od tamtej pory targowisko stoi puste. Przed zakończeniem procedury sprzedaży „Mój Rynek” ma dostać ostatnią szansę.
Uchwała w sprawie wyrażenia zgody na zbycie „Mojego Rynku” - nieruchomości zabudowanej obiektem placu targowego z dwupoziomowym garażem oznaczonej jako działka ewid. nr 459/54 obr 5 m. Limanowa, stanowiącej własność miasta Limanowa.
- Wszyscy mieszkańcy Limanowej wiedzą, jak wyglądał tzw. dołek. Były tam blaszaki i tzw. szczęki, na tym terenie handel był prowadzony, ale warunki były bardzo złe. Wielu mieszkańców wnosiło, że należałoby je poprawić, nie było co do tego wątpliwości także radnych, że trzeba ucywilizować handel uliczny, placowy – mówił przed głosowaniem burmistrz Władysław Bieda.
Jak przypomniał, obiekt projektowała krakowska firma – według burmistrza – zgodnie z oczekiwaniami handlujących, z którymi spotykano się na tym etapie dwukrotnie. Kolejno Władysław Bieda opowiadał o trudnościach przy budowie i trudnej współpracy z pierwszym wykonawcą.
- Prace postępowały bardzo wolno, a na pewnym etapie zostały zatrzymane. Wynikało to głównie z tego, że odkryto niezinwentaryzowany kanał. Firma wbiła tam ściankę Larsena, nie nanosząc kanału na mapy, przez co nie dało się doprowadzić do zmiany jego przebiegu – przypomniał. - Zaczęło się zanosić na to, że będziemy musieli zwrócić 1 mln zł dotacji. Firma w dodatku nie realizowała tego przedsięwzięcia zgodnie z projektem budowlanym. Dla przykładu, zamiast twardego styroduru na izolację układano zwykły styropian, inspektor nadzoru wstrzymywał roboty, ale na firmie nie robiło to wrażenie – mówił Władysław Bieda.
Ostatecznie miasto wypowiedziało umowę, rozpisało nowy przetarg i wyłoniło lokalną firmę do dokończenia prac.
Kolejno burmistrz mówił o podejmowanych przez miasto bezskutecznych próbach reaktywowania handlu w tym miejscu. - Rodzi się pytanie, czy jest sens taki stan rzeczy utrzymywać. Miasto ma realizować inwestycje publiczne, nie po to, by uzyskiwać dochody, tylko po to, by zaspokoić potrzeby społeczne. Chcieliśmy ucywilizować handel, doprowadzić do tego, by klienci nie chodzili w błocie. Te warunki zostały spełnione, mimo tego handel nie jest tam prowadzony – powiedział Władysław Bieda.
- Już wtedy widzieliśmy na przykładzie innych krajów, że wraz z poprawianiem się statusu majątkowego społeczeństwa handel uliczny zamiera. Trudno się dziwić, mało komfortowo jest kupować na takim placu ubranie czy buty, które trzeba przymierzać na ulicy, w różnych warunkach pogodowych. Dlatego uznaliśmy, że należy konstrukcyjnie przygotować obiekt do nadbudowy o parter i dwa pięta. Utrzymywanie placu handlowego jest bezcelowe, dlatego uważamy że należy to sprzedać, by to miejsce zostało rozsądnie zagospodarowane, a miasto odzyskało zainwestowane środki. Rusza nowa perspektywa, potrzebne będą pieniądze na wkład własny, nie byłoby rozsądne utrzymywać obiekt „na paradę”, a zaciągać kredyty, które teraz są drogie z uwagi na wysokie oprocentowanie – argumentował.
Burmistrz mówił także, że na komisji radni wyrażający sprzeciw pomysłowi sprzedaży nie potrafili zaproponować innego, rozsądniejszego sposobu zagospodarowania obiektu. - Cenę wywoławczą zamierzamy wystawić taką, by pokryła koszt inwestycyjny wraz z wartością działki, natomiast będzie to przetarg otwarty, liczymy, że zgłoszą się do niego różni oferenci. Może powstaną tam dobre mieszkania, wtedy będzie z tego pożytek – stwierdził. Radnych informował, że ostateczna wartość inwestycji wyniosła 6 mln 122 tys. zł.
Radny Piotr Musiał w imieniu mieszkańca pytał, czy miasto rozważa sformułowanie roszczenia wobec sanepidu za niepowodzenia w uruchomieniu handlu na „Moim Rynku”.
- Na projekcie są uzgodnienia z sanepidem wojewódzkim, opieczętowana dokumentacja budowlana, co potwierdza, że sanepid to analizował. Ale tego, co powiedział sanepid powiatowy, nie mamy udokumentowanego, o wszystkim dowiedzieliśmy się dopiero po pół roku od osób, które złożyły oferty, ale nie podpisały umowy. Pewnie da się odszukać ludzi, którzy złożyli te oferty, by to potwierdzili – odpowiedział Władysław Bieda.
- Chcemy teraz na wiosnę dać Mojemu Rynkowi jeszcze jedną szansę. Procedura przetargowa zakończona licytacją zakończy się pewnie w sierpniu, do tego czasu można tam bezpłatnie prowadzić handel i korzystać z obiektu. Jeśli się okaże, że handel ruszy, to odstąpimy od pomysłu sprzedaży – zapowiedział.
W odpowiedzi na dalsze pytania burmistrz wyjaśniał, że miasto nie zamierza zastrzegać celu przyszłej inwestycji, bo byłoby to „zbyt duże ograniczenie”. - Ale teren jest dobry, by powstały tam apartamenty. Miasto nie może prowadzić działalności deweloperskiej. Blok przy Fabrycznej budowała nasza spółka, a nie miasto – wskazał.
- Moim marzeniem byłoby wybudowanie tam ekskluzywnych mieszkań – przyznał Walenty Rusin. Wiceprzewodniczący Leszek Woźniak dopytywał natomiast o możliwe przeznaczenie przyszłego obiektu w kontekście zapisów planu zagospodarowania przestrzennego. Irena Grosicka odnosząc się do słów burmistrza chciała odpowiedzi o przyszłość parkingu – czy po sprzedaży obiektu pozostanie on nadal w gestii miasta, ale Władysław Bieda temu zaprzeczył. Adam Dębski wskazywał, że była to trudna inwestycja, kosztująca nie tylko środki, ale i dużo wysiłku od włodarzy miasta, w dodatku samorząd stracił na niej wizerunkowo. Zasugerował, że warto byłoby zmienić zagospodarowanie części przewidzianej pod handel. - Umyka nam jedna rzecz. Obok cały czas funkcjonuje „półdzikie” targowisko. Może to ostatni dzwonek, by ludzie przejrzeli na oczy. Bo ten stan nie będzie trwał w nieskończoność. Sprzedaż Mojego Rynku wykrystalizuje sytuację i prędzej czy później ten targ obok się skończy – ocenił radny Waldemar Śliwa.
- Jestem radnym trzecią kadencję, sprawę dołka uważam także za moją osobistą porażkę. Brałem udział w spotkaniach z handlarzami, byłem przekonany, że obiekt będzie działał. Pan burmistrz uspokajał, że obiekt jest przystosowany do nadbudowy. Jestem jednak zaskoczony tym, co burmistrz powiedział dzisiaj, że sanepid się nie zgodził. Trzeba było reagować od razu, dziś sanepid może się wszystkiego wyprzeć – zauważył radny Jan Winiewski. Zasugerował, żeby spółka MZGKiM wybudowała w tym miejscu mieszkania. - Ja nie wyrażam zgody na pozbycie się takiego miejsca przez miasto.
- Wystąpiliśmy do sanepidu, uzyskaliśmy odpowiedź, że nie daje on wskazówek jak należy to budować, opiniuje lokal pod działalność konkretnej firmy. Natomiast w nieoficjalnych rozmowach dowiedzieliśmy się, że chodziło głównie o dostęp do ciepłej i zimnej wody. Więc deklarowaliśmy podczas kolejnych przetargów, że zorganizujemy tę kwestię – odparł burmistrz.
Na temat dalszej dyskusji, która nie dotyczyła wprost targowiska „Mój Rynek”, napiszemy w odrębnej publikacji.
W głosowaniu zgodę na sprzedaż obiektu wyraziło 9 radnych, 5 opowiedziało się przeciwko, a 1 radny wstrzymał się od głosu. Uchwała została podjęta.
Komentarze (0)