Krwawy festyn na Pasierbcu
Magazynek od automatu jest pusty. Amunicja została wystrzelana. Wymienionych zabrałem do Komendy Powiatowej w Limanowej. Zwłoki zabezpieczyłem do dyspozycji prokuratury – raportował Baranowski Stanisław z posterunku MO w Limanowej w związku z festynem, który odbył się 4 września 1949 r. obok szkoły w Pasierbcu. O tragicznych wydarzeniach, które miały miejsce tego dnia o godzinie 19, do 2023 r. wszyscy co wiedzieli, milczeli. Bali się konsekwencji. To ten sam strach, który towarzyszył w odkrywaniu pamięci o limanowskiej katowni UB, która została opisana w książce TWIERDZA, opublikowanej kilka dni temu. Historia tu przedstawiona, została odnaleziona w archiwach IPN, już w momencie oddania książki do druku. Jest to jedna z najbardziej dramatycznych i wstrząsających historii odnalezionych w dziesiątkach tysięcy akt, które zostały poddane kwerendzie w IPN również w związku z ORMO Limanowa, jak i odkrywaniem limanowskiej tożsamości komunistycznej. Ta opowieść spina klamrą ORMO LIMANOWA i TWIERDZĘ. Jedna książka ukazywała oprawców, druga ofiary. Ukazana tu historia Ewy i Szczepana ożywia zakurzone akta. Swą tożsamością uzasadnia sens wolności.
Akta IPN, które zostały otwarte nic nie wskazywały na siłę rażenia dokumentów. Dotyczyły jakiegoś milicjanta. W powielanej opinii MO w czasie komunizmu to zwykli funkcjonariusze i nie ma co sobie nimi zawracać głowy, kartkując dziesiątki tysięcy akt w poszukiwaniu byłych UB-owców i SB-eków. Dlatego te akta, po pobieżnym przeglądzie, miały zostać oddane z adnotacją „do oddania”. Jednak wzrok zatrzymał się na małej kopercie. Pierwszy raz po analizie już kilkuset tysięcy akt wewnątrz nie znajdywały się papierowe dokumenty, a nabój. Tu dotyczyło to konkretnej osoby – Ewy Pławeckiej.
Koperta, w której znajdował się nabój wyciągnięty z głowy Ewy Pławeckiej
Całość odnalezionej dokumentacji to ponad 120 stron. Szczegółowa analiza dokumentów wprost wymusiła, aby tę historię rozwikłać nie tylko z perspektywy akt.
Tak byłem świadkiem tego. Ja już mam 94 lata. Pamiętam, to był kolega ze szkoły – przekazuje w rozmowie telefonicznej świadek tamtych wydarzeń. Jednak zastrzega, że nie chce, aby publikować jego dane. Można zrozumieć, że nadal się boi. Gdy przekazujemy personalnie morderców, świadek wskazuje: – Ja wiem, czy to jest sens odgrzebywać... to dla nas bardzo przykra sprawa... Tam doszło do morderstwa, podkreślam. – No tak do morderstwa, ale czy zaplanowane to nie wiem. Świadek tamtych wydarzeń opisuje, co zapamiętał: – Była grupa gospodarzy, która chciała coś robić we wsi i wpadli na pomysł, że przy okazji odpustu zrobić zabawę taneczną przy szkole. Powstał komitet. Zakupili piwo i wódkę. Zgłosili tę zabawę (red. do władzy)... i któryś coś zaczął. Ja przy tym samym nie byłem, ale byłem na tej imprezie.
Jak podkreśla ofiary były ok. 20 metrów od sprawcy. Rusin był pod wypływem alkoholu. Pamięta też, że sprawca strzelał z karabinu maszynowego. Wówczas ogradzali szkołę płotem drewnianym. Dranki jeszcze nie były poprzybijane. Były tylko belki poziome. Oni na tym sobie siedzieli. I kule trafiły Ewę i Szczepana. Ja przy tym, który strzelał, nie byłem. Byłem na placu szkolnym. Dlatego ja nie mogę tu szczegółów opowiedzieć, ale oni byli zupełnie niewinni. Ja dziś ich widzę, jak siedzieli sobie razem... I ta seria poszła po nich? Naoczny świadek, podkreśla, że nikt kto mógłby pamiętać tamte wydarzenia, już nie żyje. Nie żyją też bracia Wilczka. Niedawno zmarła siostra Ewy Pławeckiej. Oni byli dla pilnowania porządku. „To zrobili porządek śmiertelny” puentuje 94-letni mężczyzna.
Jak dowiedziałem się z rozmowy siostrą Ewy Pławeckiej była Bronisława Matląg z domu Pławecka urodziła się 28 lipca 1928 roku w Młynnem, zmarła w 2018 r. wieloletnia (1990 - 2006) Radna Gminy Limanowa, V-ce Przewodnicząca oraz Członek Zarządu Gminy Limanowa. Nie udało się odnaleźć ani jednej relacji byłej radnej Limanowej na temat jej siostry i tak dramatycznych wydarzeń, które jednak zostały opisane w aktach sprawy.
Klepsydra siostry Ewy Pławeckiej Bronisławy Matląg
Trzeba podkreślić, że akta zostały sporządzone przez milicję, jednak zachowane dokumenty opisu miejsca zbrodni ukazują stan faktyczny, gdyż po pierwsze częściowo pokrywają się z tym, co przekazał naoczny świadek. Po drugie, co istotne, te zachowane dokumenty opisujące miejsce zbrodni jednoznacznie świadczą, przeciwko byłym funkcjonariuszom, którzy mimo to zostali ostatecznie uniewinnieni. Przeanalizujmy to wg akt.
Protokół z miejsca przestępstwa z 4 września 1949 r. godzina 23:00. Jagieło Marian z Limanowej. pisze, że przy drodze pod płotem leżą zwłoki. Zbieżne jest to z tym, co przekazał naoczny świadek. Szczegóły oględzin odnajdujemy w sporządzonej poglądowej mapie z miejsca zbrodni.
Legenda opisuje kierunek pójścia milicjantów i ormowców, umiejscowienie ludzi zgromadzonych na festynie, położenie ciała Ewy Pławeckiej i Wilczka Szczepana, krew i pierwszy upadek Wilczka, gdzie znajdował się milicjant Rusin i gdzie byli ORMO-wcy. Legenda do sporządzonej mapy zbrodni
Istotne jest, że na mapie ciała zabitych oddalone są od siebie. Ciało zabitej Ewy Pławeckiej jest pod budowanym ogrodzeniem, tak jak to wskazał świadek wydarzeń. Jednak ciało Wilczka Szczepana leży obok budynku szkoły tuż obok studni oddalone dokładnie o 11,3 m.
Umiejscowienie ciał na mapie zbrodni
Pozycja Rusina i Ormowców umiejscowionych na mapie zbrodni
Pełna mapa zbrodni z 4 września 1949 r., koło szkoły na Pasierbcu.
Przebieg wydarzeń mógł wyglądać następująco:
W dniu 4 września 1949 r. Komitet Rodzicielski przy Szkole Powszechnej w Pasierbcu koło Limanowej za zezwoleniem władz urządził festyn i zabawę taneczną w budynku szkolnym w Pasierbcu. Dochód z tej imprezy przeznaczony był na rozbudowę szkoły. Celem zabezpieczenia porządku na festynie i zabawie, zastępujący nieobecnego Komendanta Posterunku MO kpr. Baranowski Stanisław wysłał w dniu 4 września 1949 roku o godz. 10.00 do Pasierbca patrol w składzie: st. szer. Rusin Kazimierz – jako dowódca i członkowie ORMO ob. Jabłoński Tadeusz, ob. Dębski Józef i ob. Wojak Władysław. Wymienieni wychodząc w patrol, byli uzbrojeni: st. szer. Rusin Kazimierz posiadał automat „P.P.Sza, pozostali zaś posiadali karabiny ręczne – czytamy w aktach sprawy.
Wszyscy wskazani członkowie ORMO zostali wyszczególnieni w książce ORMO Limanowa. W ich aktach odnajdujemy szczegółowo ich personalia jak i zdjęcia. Zaś w aktach tej sprawy dane milicjanta tj.:
- Rusin Kazimierz, s. Franciszka. Funkcjonariusz MO. ur. 8 grudnia 1928 r. , zamieszkały w Limanowej, ul. Rzeczna. Główny sprawca.
- Dębski Józef ORMO z Limanowej, zamieszkały Siwy Brzeg, ur. 25 marca 1926 r. Do ORMO wstąpił w 1952 r.
- Wojak Władysław ORMO z Limanowej, zamieszkały Stara Wieś, ur. 18 kwietnia 1930 r. Do ORMO wstąpił dwa lata wcześniej, niż złożył przyrzecznie w 1949 r.
- Jabłoński Tadeusz członek ORMO z Limanowej, zamieszkały w Starej Wsi, ur. 06 czerwca 1932 r. Do ORMO wstąpił w 1948. Z akt wynika, że w strukturach był 4 lata zanim podpisał zobowiązanie.
ORMO Józef Dębski
ORMO Wojak Władysław
ORMO Jabłoński Tadeusz
Dalej w opisie wydarzeń sporządzonych przez funkcjonariuszy czytamy, że Rusin Kazimierz z patrolem przybyli do Pasierbca o godz. 11.00. Przez cały dzień patrolowali oni teren gromady. Według oświadczenia świadków ob. Dudka Franciszka i ob. Knapika Antoniego, z których pierwszy pełnił funkcję bufetowego na festynie i zabawie, drugi natomiast był kierownikiem całej imprezy – Rusin Kazimierz i pozostali członkowie ORMO przez cały czas pobytu swego w Pasierbcu wypili po dwa piwa i zjedli po kilka kanapek. Jak pamiętamy naoczny dziś już 94-letni świadek tamtych wydarzeń, pamięta, że Rusin był pijany. Dodatkowo w aktach odnajdujemy inne jednoznaczne stwierdzenie przesłuchiwanego świadka: Uważam, że milicjant, który strzelał, był pijany – wskazał Rozum Szczepan z Kisielówki. W tych samych aktach znajduje się też charakterystyka służbowa Rusina: Kawaler. Do MO przyjęty w 1947 r. W czasie służby w szeregach MO karany był 3-dniowym aresztem za zaniedbanie obowiązków służbowych, oraz 14-dniowym aresztem za pobicie osób cywilnych. Ostatnio pod wypływem swojego ojca, który jest alkoholikiem zaczął nadużywać alkoholu. Czytamy w aktach.
Z dokumentów można próbować zbudować motyw działania sprawców, który odbiega od tego, który ostatecznie doprowadził winnych zbrodni przed komunistycznym sądem do uniewinnienia. Wersja sporządzona przez ówczesną prokuraturę jest tak, aby nie było winy. Co istotne w samych aktach sprawy nie usunięto dowodów, które o tej winie jednoznacznie przesądzają. Głównie sporządzonej mapy przestępstwa oraz wyników sekcji zwłok.
Oględziny zwłok Wilczka Stefana. Oznaczone miejsce po kulach.
W protokole z oględzin zwłok Wilczka Stefana czytamy, że 20-letni mężczyzna ur. 10 stycznia 1931 r. w Młynnym zmarł w wyniku odniesionych ran postrzałowych: Na lewym przedramieniu po stronie wyprostowanej w górę 3 części 2 otwory – jeden od drugiego 8 cm. Pochodzącej od broni palnej. Na prawej kończynie górnej w okolicy grzbietowej czwartej kości drugi otwór u nasady pierwszego palca. Ze względów na wyraźny powód śmierci czaszka nie była otwierana. Serce: rana od przodu ku tyłowi o głębokości około 1 cm. Ściany serca nie przedstawiają zmian chorobowych. W opinii biegłego jest, że śmierć nastąpiła momentalnie na skutek zranienia lewej komory serca, pociskiem z broni palnej.
Oględziny zwłok Ewy Pławeckiej. Oznaczone miejsce po kulach.
W protokole z oględzin zwłok Ewy Pławeckiej czytamy, że ta wówczas 18-letnia dziewczyna ur. 14 grudnia 1930 r. na Pasierbcu, zmarła w wyniku odniesionych ran postrzałowych. Na skórze liczne zadraśnięcia na prawym policzku. Głowa w okolicy lewej kości ciemieniowej w środkowej jej części otwór okrągły wielkości 1/2 cm, drążący w głąb pochodzący od pocisku broni palnej. Klatka piersiowa w okolicy lewej linii przymostkowej 4 cm powyżej brodawki sutkowej otwór okrągły pochodzenia z broni palnej, drugi otwór znajduje się na wysokości ósmego piersiowego kręgu w linii łopatkowej. W sercu rana o długości 4 cm idąca w górę do dołu rozdarta. Prawa komora przy otwarciu nosi charakter zniszczenia. Na lewym przedramieniu rana postrzałowa. W bocznej powierzchni mózgu otwór odpowiadający ściśle ranie postrzałowej. W czwartej komorze znaleziono pocisk z broni palnej z pepeszy. W opinii biegłego śmierć nastąpiła momentalnie na skutek zranienia i zniszczenia tkanki mózgowej, jak również zniszczenia prawej komory serca.
Jak jednoznacznie wynika z sekcji zwłok oboje otrzymali śmiertelne strzały w serce. Ewa dodatkowo w głowę. Zastanawiające są też zadrapania na policzku Ewy. Pięć kul trafiło w Stefana trzy w Ewę. Ciała było oddalone od siebie. Tymczasem przyczyna zgonu wg byłych ubeków miała wyglądać następująco:
Festyn odbywał się na podwórku szkolnym, natomiast zabawa, na którą obowiązywało wykupienie biletu wstępu, odbywała się w budynku szkolnym. Celem niedopuszczenia do wejścia na zabawę osób nieposiadających biletu wstępu st. szer. Rusin Kazimierz na prośbę i po porozumieniu się z Komitetem Zabawowym polecił członkom ORMO ob. Dębskiemu i ob. Jabłońskiemu pełnić służbę przy kasie biletowej. W godzinach przedwieczornych (czasu dokładnie nie ustalono, gdyż różni świadkowie podają różny czas) na salę, gdzie odbywała się zabawa, usiłowali wejść czterej bracia Wilczkowie. Będący przy kasie ob. Nowak Edward nie chciał wpuścić ich na salę bez uprzedniego wykupienia przez nich biletów wstępu, wobec czego między ob. Nowakiem a braćmi Wilczkami wynikła kłótnia. Stojący przy kasie członkowie ORMO zgodnie z otrzymanym od st. szer. Rusina poleceniem interweniowali. W tym czasie przed kasą zgromadziło się już więcej osób i wszyscy zaczęli pod adresem ORMO wykrzykiwać pogróżki i pchali się na nich tak, że ci byli zmuszeni cofnąć się pod ścianę. Całe to zajście trwało ok. 15 minut. Zwabiony krzykami, przebywający wówczas na podwórku Rusin Kazimierz wszedł do sieni i widząc, że wynikła awantura i najbardziej agresywnym z napastników jest ob. Wilczek Stanisław chwycił go za kołnierz i wyprowadził przed dom. Rusin stwierdziwszy, że awanturujący się Wilczek Stanisław jest pijany, chciał go zaprowadzić na Posterunek MO i w tym celu wyprowadził go na drogę. Za Rusinem wyszli również ORMOWCY i awanturujący się mieszkańcy tamtejszej gromady. Mieszkańcy Pasierbca biorący udział w awanturze przed kasą biletową widząc, że Rusin chce odprowadzić Wilczka Stanisława, poczęli otaczać Rusina i ORMOWCÓW, a jeden z napastników chwycił Rusina za klapę munduru. Rusin widząc, że napastników jest zbyt dużo, było ich ok. 20 i obawiając się, aby ich nie rozbrojono, krzyknął na jednego z ORMOWCÓW „Władek strzelaj”. Dwaj ORMOWCY wystrzelili w górę. Rusin również oddał serię strzałów z automatu, mając lufę automatu skierowaną do góry. Po oddaniu serii strzałów st. szer. Rusin skierował lufę automatu w dół i w tej chwili z jego automatu padła druga seria strzałów, od których to strzałów zostały zabite 2 osoby: Wilczek Szczepan, stojący od miejsca zajścia w odległości ok. 12 metrów i Pławecka Ewa, stojąca od miejsca zajścia w odległości ok. 6 metrów. St. szer. Rusin nie może wyjaśnić jakim sposobem padła druga seria strzałów, od której zostali zabici Wilczek i Pławecka. Zaraz po tym zajściu na miejscu wypadku zjawił się kpr. Baranowski i polecił Rusinowi i ORMOWCOM oddalić się od miejsca wypadku, co też ci niezwłocznie uczynili.
Co istotne naoczny świadek wskazał, że Ewa i Szczepan siedzieli sobie na ogrodzeniu szkoły. Świadek podkreśla, że ma to przed oczami. Jak wynika z zeznań, postrzał miał nastąpić przypadkowo. Jak wskazuje sekcja zwłok, taki przypadek jest wykluczony, aby z jednej serii w ten sposób zabić dwie osoby. Co istotne w aktach znajdujemy zapis, że w dniu 13 września 1949 roku wpłynęło do tutejszej Prokuratury doniesienie od ojców zabitych Wilczka i Pławeckiej podpisane przez szereg obywateli gminy Pasierbiec przedstawiające powyższe zajście w zupełnie odmiennym świetle. Niż te zaprotokołowane przez UB. Jednak funkcjonariusz uznał te zeznania rodzin i naocznych świadków wydarzeń za niewiarygodne: Porównując doniesienie z aktami sprawy stwierdziłem, że przesłuchiwanie świadków podanych w tym doniesieniu jest niecelowe, gdyż prawie wszyscy, z wyjątkiem czterech, podani w doniesieniu świadkowie zostali już w toku dochodzenia przeprowadzonego przez Wydział Specjalny W.K.M.O. w Krakowie i Powiatową Komendę MO w Limanowej przesłuchani i zeznania ich nie potwierdzają okoliczności podanych w doniesieniu. W jaki sposób byli w tym czasie przesłuchiwani świadkowie wiemy już z książki TWIERDZA. Z zeznań świadków poznajemy skrajne bestialstwo byłych funkcjonariuszy UB. Jednak w aktach, które sporządzali, kryli się za pozorami. Nigdy też nie dokumentowali swojej zbrodni. Ostatecznie funkcjonariusze zostali uniewinnieni, a postępowanie umorzone. W uzasadnieniu funkcjonariusze tworzą kolejną wersję wydarzeń, aby uzasadnić brak winy oprawców, a mieszkańców wsi opisać jako awanturników. Jak czytamy w aktach zebrani na festynie ludzie widząc, że podejrzany Rusin chce odprowadzić Wilczka Stanisława, czyli brata zabitego Szczepana na Posterunek MO wykrzykując pod adresem milicji obelżywe słowa i pogróżki, że ich żywych nie wypuszczą i żądali zwolnienia zatrzymanego Wilczka. Podejrzany Rusin, widząc groźną postawę tłumu, wezwał ich do rozejścia się, grożąc w przeciwnym razie użyciem broni. Awanturujący się tłum począł otaczać prowadzących zatrzymanego Wilczka. W pewnej chwili jeden z napastników uderzył cofającego się podejrzanego Rusina, tak że ten byłby upadł i tylko dzięki oparciu się ręką o ziemię uchronił się od upadku. Podejrzany Rusin widząc, że napastnicy przechodzą już do rękoczynów, wydał będącemu w pobliżu ORMOWCOWI ob. Wojakowi rozkaz strzelania. Obywatel Wojak wystrzelił w górę na postrach. Podejrzany Rusin również zaczął strzelać, oddając serię strzałów z automatu w górę. W tym momencie nieustalony sprawca uderzył z tyłu podejrzanego Rusina tak, że ten upadając obniżył automat i odruchowo pociągając za spust, oddał serię strzałów. Pociski padły w kierunku poziomym i ugodziły znajdujących się w pobliżu ob. Pławecką Ewę i biorącego udział w awanturze Wilczka Szczepana, powodując śmierć wymienionych. Otaczający milicjantów tłum widząc, że dwie osoby zostały zabite częściowo rozproszył się, zatrzymany Wilczek Stanisław zbiegł, a przybyły na odgłos strzałów, będący w pobliżu Komendant Posterunku MO w Limanowej ob. Baranowski swą interwencją pomógł Rusinowi i Wojakowi wycofać się z otaczającego ich tłumu, zabierając ich ze sobą na Posterunek MO. Sędzia wydający wyrok uniewinniający stwierdza, że podejrzany Rusin Kazimierz użył broni palnej zgodnie z obowiązującymi przepisami zezwalającymi na jej użycie, a oddane przez niego strzały, które spowodowały śmierć ob. Wilczka Szczepana i ob. Pławeckiej Ewy, nie były wynikiem umyślnego strzelania w tłum, lecz zostały spowodowane niezależnym od jego woli odruchem, gdy chciał uchronić się przed upadkiem po otrzymaniu od jednego z napastników uderzenia w głowę. Wypadku powyższego nie można również uznać za spowodowanie śmierci skutkiem nieostrożnego obchodzenia się z bronią palną w ręku, gdyż w sytuacji, w jakiej znalazł się wówczas podejrzany Rusin Kazimierz, winien on mieć broń gotową do strzału.
Czyli rany zadane Ewie i Szczepanowi pojawiły się w wyniku potknięcia. To oświadczenie padło, pomimo tego, że zachowana dokumentacja sekcji zwłok i mapy zbrodni wyklucza taką możliwość. Jednak, kto przypuszczał, że wgląd do tych akt, będzie miał ktoś inny niż funkcjonariusze UB? Jednak w tej sprawie pojawiły się też inne głosy, które miały być przekazywane ustnie pomiędzy osobami, które jeszcze pamiętają te wydarzenia. Trudno je jednoznacznie potwierdzić, ale w tej sprawie mogło dojść do zemsty zazdrosnego i pijanego milicjanta o względy Ewy, która wybrała człowieka, którego rodzina była znana z mocnego i nieprzekupnego charakteru. Rodzina niezłomna. Czy taki był motyw? To już są domysły, niepoparte dokumentami. Nie ulega jednak wątpliwości, że Ewa i Szczepan na wieczność spoczęli obok siebie. Na tzw. starym cmentarzu w Łososinie Górnej w głównej alejce po lewej stronie od wejścia można odnaleźć ich grobowce. Zachowało się też zdjęcie Ewy Pławeckiej.
Grób Ewy i Szczepana na starym cmentarzu w Łososinie Górnej. W głównej alejce po lewej stronie od wejścia.
śp. Ewa Pławecka
Historia Ewy i Szczepana zamordowanych przez MO i ORMO czekała na odkrycie 74 lata. Ci młodzi ludzie nie przypuszczali, że 4 lata po zakończonej II Wojnie Światowej ich życie zakończy się w momencie, gdy siedzieli na jeszcze niedokończonym płocie wokół szkoły. Nie przypuszczali, siedząc obok siebie na festynie, w czasie zabawy, że to ich ostatnie chwile życia. Nie weszli w dorosłość. Nie założyli rodzin. Nie mieli dzieci. Jednak połączyła ich śmierć. Oni bez jakiejkolwiek winy zginęli, bez szansy na przeżywanie tych najpiękniejszych chwil młodości, relacji i przecież doświadczenia miłości. Wszystko w jednej chwili się zakończyło. Jednak dla nas, którzy jesteśmy wolnymi, to czas na wdzięczność, ale i wielkie zobowiązanie, aby tej wolności nie utracić.
Jest jeszcze jedna rzecz związana z oprawcami. Zbrodnie komunistyczne się nie przedawniają. I o tym też trzeba pamiętać.
A dzisiejszym 20-latkom trzeba podpowiedzieć, że jeżeli chcą się gdzieś ze sobą spotkać, to może warto odwiedzić to miejsce, gdzie Ewa i Szczepan zostali zamordowani, pomyśleć o nich i o sobie. Zdać sobie sprawę, jak wielkim szczęściem jest właśnie sama obecność i taka prosta relacja związana z życiem. I może postanowić, aby to życie chronić, aby taka historia jak Ewy i Szczepana już się nie powtórzyła.
Co do tego miejsca, stara szkoła już nie istnieje, jednak zachowała się studnia, obok której leżało ciało Szczepana. Szkoły nie ma, ale na tym miejscu wznosi się Sanktuarium Matki Boskiej Pocieszenia na Pasierbcu. W centralnej części mieści się tryptyk z cudownym obrazem Matki Bożej Pocieszenia. Przedstawia on Maryję w tajemnicy Niepokalanego Poczęcia, która zajmuje centralne miejsce. Odziana jest w złotą szatę królewską a lekko złożonymi rękoma wskazuje na serce, pod którym nosi nienarodzonego jeszcze Chrystusa. Jest więc Matką Brzemienną. Niezwykły zbieg okoliczności, że na miejscu komunistycznej zbrodni w 1980 roku, czyli tuż przed wychucham stanu wojennego, gdzie zostały zabite dwie niewinne istoty przez funkcjonariuszy totalitarnego państwa, powstało sanktuarium MB Pocieszenia.
Miejsce zbrodni 2023 r. Jest to przestrzeń pomiędzy plebanią a Sanktuarium na Pasierbcu. Krąg betonowy to pozostałość po studni. Zbiegiem okoliczności głaz (fragment skalniaka) to punkt, gdzie znajdowało się ciało Szczepana. Ciało Ewy to miejsce wykonania fotografii.
Więcej na temat zbrodni na terenie Limanowszczyzny można przeczytać w ostatniej książce TWIERDZA autorstwa Pawła Zastrzeżyńskiego, na temat Pałacyku „Pod Pszczółką”, czyli limanowskiej Katowni UB. Co istotne, aby móc dalej odkrywać historię tego regionu poprzez akta IPN, zapraszamy do zakupu innych książek w księgarni internetowej na https://book100.pl
Może Cię zaciekawić
Zakończył się odpust. Czczono cudowną figurę
W limanowskim sanktuarium w piątek zakończył się odpust ku czci Matki Boskiej Bolesnej. Główna uroczystość odpustowa, której przewodniczył k...
Czytaj więcejPrezydent Zełenski w Lublinie: dziękuję całej Polsce za nieocenione wsparcie
"W drodze na Ukrainę miałem zaszczyt uhonorować w Lublinie wysiłki obywateli Polski, wolontariuszy, nieobojętnych serc" - napisał w komunikatorz...
Czytaj więcej"Skandaliczne jest nazywanie tego obiektu schroniskiem”
Jako mieszkańcy, miłośnicy gór, Beskidu Wyspowego i przyrody nie zgadzamy się z planami zabudowy na jednym z okolicznych szczytów. Nasz przeciw ...
Czytaj więcejCzołowe zderzenie - osiem osób rannych w tym sześcioro dzieci
Do czołowego zdarzenia samochodów marki Audi i Seat doszło około godziny 15. w miejscowości Kasinka Mała (droga wojewódzka nr&nb...
Czytaj więcejSport
Pogrom wicelidera. Zaskakujący wynik w „okręgówce”
Zespół z Brzeska przegrał u siebie 1-7! Z GKS Drwinia. Dla gości było to dopiero drugie zwycięstwo w tym sezonie. Drwinia już do przerwy prowad...
Czytaj więcejWychowanek Orkana z golem dla czołowej drużyny III ligi
Po pierwszej połowie był remis 1:1. Wychowanek Orkana Niedźwiedź wpisał się na listę strzelców w 59 minucie, gdy wykorzystał rzut karny. Jaku...
Czytaj więcejWażny punkt Limanovii na trudnym terenie
KALWARIANKA KALWARIA ZEBRZYDOWSKA – LIMANOVIA LIMANOWA 0:0 Żółta kartka: Bentkowski, Prochownik, Banasik - Kurczab. KALWARIANKA: Podlipni – B...
Czytaj więcejMistrzostwa Polski: Dawid Opoka drugi wśród młodzików.
Na trasie nartorolkowej Dolnośląskiego Centrum Sportu w Jakuszycach rozegrano niedawno Mistrzostwa Polski Młodzików oraz Puchar Polski PZN w biega...
Czytaj więcejPozostałe
Przegląd przedwojennej prasy - cz. I
"NOWY DZIENNIK"Kraków, 17 maja 1933 r. Polski „Bejlis“ ze Słomki 1933 r. Potworne oszczerstwo, które na szczęście nie spowodowało...
Czytaj więcejSpacer przedstawi galicyjską historię miejscowości
Lokalna Organizacja Turystyczna Powiatu Limanowskiego zaprasza miłośników historii i nie tylko na nadchodzący spacer historyczny. Wydarzenie odbę...
Czytaj więcejDziś rocznica pierwszej masowej zbrodni niemieckiej w Limanowej
Niemiecka zbrodnia w Limanowej 12 września 1939 r. Niemcy dokonali pierwszej egzekucji na mieszkańcach Limanowej, którą zajęli kilka dni w...
Czytaj więcejLimanowa na starej pocztówce, nadanej 112 lat temu
Wyjątkowa fotografia pochodząca z prywatnej kolekcji jednego z mieszkańców Limanowszczyzny została opublikowana w mediach społecznościowych. To...
Czytaj więcej- Zakończył się odpust. Czczono cudowną figurę
- Prezydent Zełenski w Lublinie: dziękuję całej Polsce za nieocenione wsparcie
- "Skandaliczne jest nazywanie tego obiektu schroniskiem”
- Czołowe zderzenie - osiem osób rannych w tym sześcioro dzieci
- Samobójstwo prokuratora, a miliony zarekwirowane handlarzom narkotyków. "Sprawa jest gruba"
Komentarze (16)
Bardzo ważny i potrzebny artykuł.
O ile dobrze pamiętam,to w Łukowicy też była sprawa ze zwłoknami podrzuconymi pod zaparkowaną ciężarówkę,wyruszającą zawsze w nocne trasy. Kierowca był na tyle solidny że oglądał pojazd przed ruszeniem w trasę i dostrzegł zwłoki.Pamiętam też, że mieszkańcy podejrzewali o to milicjantów.
Może ktoś z Łukowicy to uściśli, przypomni?
Faktem jest, że nikt nie chce do tego wracać pamięcią.
W latach powojennych na odpuście kiury odbywa się szesnastego lipca strzelali do siebie milicjant i ubeki , oczywiście byli wszyscy w ubraniach cywilnych . Najpierw wierni najedli się strachu , ale jak się okazało że jeden z nich trafił do piekła to ludzie poczuli sporą satysfakcję .
Btw, ciekaw jestem, jak autor nazwie np. zampordowanie Igora Stachowiaka przez wrocławską policję. Zbrodnią jaką? Demokratyczną?