17°   dziś 23°   jutro
Piątek, 29 marca Wiktoryn, Wiktoryna, Helmut, Eustachy, Zenon

„Wycinki z przedwojennej prasy” - cz. XL. Moskale w Limanowej

Opublikowano 11.11.2018 06:30:00 pan
4 5159

W tym tygodniu w ramach cyklu prezentujemy fragmenty artykułu pt. Moskale w Limanowej, który ukazał się w krakowskim „Głosie Narodu” we wtorek, 19 stycznia 1915 roku.

GŁos Narodu
Kraków, wtorek 19 stycznia 1915

Moskale w Limanowej. (fragmenty)

Około połowy listopada, na wieść że Moskal blisko, niepokój ogarnął mieszkańców miasteczka i wsi przyległych. Co nam przyniosą dni najbliższe, oto denerwujące pytanie, jakie podawano sobie z ust do ust. Strach wzmagał się z dniem każdym; każdy się lękał, boć przecież każdy coś czytał lub słyszał o zachowaniu się wroga w innych częściach kraju naszego, które wcześniej już padły ofiarą najazdu, stąd i tu wszyscy spodziewali się podobnie, jak tam tych samych wybryków – tegoż samego ucisku. 

Zobacz również:

Najbliższe dni następne, nie przyniosły nic szczególnego. Naokół jedynie huczały armaty, a przy ich muzyce przeszły ostatnie z wojsk naszych, poczem zostaliśmy już prawdziwie sami, to znaczy mieszczanie wraz ze swym burmistrzem p. Janem Zielińskim i księżmi miejscowymi, wyczekując „gości” (…)

Widząc opustoszałe miasto, wchodzili Moskale do sklepów, a także i pozostałym sklepikarzom składali wizytę, zabierali, co im się udało, bez względu, czy przydatne na coś, czy zgoła im niepotrzebne, opatrywali się w niezbędne, niby dla siebie notesy, po kilka za cholewę wtykając i zdaje się nieświadomi celu, boć ołówków wcale nie szukali. Po przedmieściu i wioskach, jak również i miasteczku samem, wpadali do domów, żądali owsa, siana – masła, chleba i wódki, przyczem ze szczególną skwapliwością i łakomstwem konfiskowali znalezione tutaj zegarki.

Za dni parę, zjawiły się znów wojska nasze, liczniejsze zastępy. Radość opanowała mieszkańców, ale niestety, trwała niedługo. W dniu 25 listopada, przyszło pod Limanową do bitwy, poczem już tego samego wieczora, Moskale weszli do miasta, aby rozpocząć tu kilkudniowe rządy. Oczekiwanie atoli, było więcej przykre, niż samo spotkanie się z nimi. Zasługą to widać ich generała Dragomirowa, który ostro trzymał swe szeregi, wzbronił używania trunków, rozkazał alkohole wylać do rzek i kanałów, wskutek czego przeważnie trzeźwi żołnierze zachowywali się dość znośnie i jako tako uczciwie, to znaczy ludności przynajmniej osobiście nie wyrządzali zbytnich krzywd i przykrości (…)

Dnia następnego wyszli z miasta, udając się na pozycye; wieczorem atoli byli znów na tychże samych kwaterach. – W czasie zaostrzonej walki, tak opowiadali po powrocie oficerowie rosyjscy, padł granat tuż obok ich wodza Dragomirowa, zasypał go ziemią, od śmierci, a przynajmniej dotkliwej rany uchroniła go korona, jaką miał w kieszeni, bo na tej zatrzymał się odłamek, który ugodził go w nogę (…)

Działa huczały bez ustanku przez dni kilka, lecz coraz bliżej i bliżej, aż wreszcie w dniu 8 grudnia, t.j. w dniu Niepokalanego Poczęcia Najśw. Maryi Panny, przyszło tuż pod Limanową, we wsi Mordarce, do istnie morderczych, nad wyraz krwawych zapasów. Lud w drobnej cząstce zebrany na Sumę, błagał i wołał ze łzami w oczach na ratunek i opiekę Matki Bożej. Ale jakby w odpowiedzi na prośby ludu i kapłana, kiedy tenże zaintonował „Gloria in excelsis Deo”, zagrały armaty, grzmot straszny rozległ się dookoła, świątynia Pańska zadrżała pod jego tchnieniem, a z nią i serca ludu płaczącego. Bitwa się rozpoczęła, bitwa straszna, krwawa. Armaty grały bez ustanku, karabiny maszynowe i ręczne grzechotały gdzieś ucho skierował, wtórując poważnej muzyce.

Wieczór się zbliżał, a huk dział nie ustawał. Ponad miastem zarysował się co chwila łuk świetlany, to granat wyrzucony drogę odbywał, poczem padał z trzaskiem okropnym, roznosząc śmierć i zniszczenie. Przywykli już nieco do owej muzyki, dobrej myśli i z pewną swobodą w duszy wsłuchiwaliśmy się w tę harmonię, pełną grozy, odróżniając tony rosyjskie od gamy dzieł naszych. Aż tu nagle grzmot straszny, błysk oślepiający – to stodoła plebańska trafiona bombą ekrazytową już cała w płomieniach świeci nad miastem, niby kometa złowróżbna, zapowiadając, że nadchodzą chwile coraz straszniejsze, coraz gorsze, że czas, aby i ci, co zostali dotąd w mieście, w ucieczce ratowali życie.

Nie dziw, że popłoch wielki powstał wśród ludności. Noc już zapadła, na ulicach ciemno. Ciągle coraz to nowe przejeżdżają wojska, coraz to inne przesuwają się wozy; a wśród onego natłoku i zgiełku całe rodziny z dziećmi przerażenia, z tobołkami na plecach, brodząc w błocie po kostki, uciekają w chwili ostatniej na oślep – sami nie wiedząc dokąd.

Po wsiach, które były terenem bojowym, pozostali natomiast wszyscy. Biedni mieszkańcy zatykali okna wiązkami słomy, wstrzymując w ten sposób pociski karabinowe, których bez liku naliczyć można w ścianach każdej chałupy, w wielu zaś wypadkach gromadzili się w piwnicach i tu zanosili modły do Patronki naszej Matki Bolesnej, która istotnie w tych krwawych dniach osłaniała swe dzieci płaszczem szczególnej opieki, boć na tyle ognia, jakim ziały paszcze armatnie, wyszliśmy bardzo szczęśliwie z tak ogromnego gradu kul, których ślady w formie dołów olbrzymich i dziur setki znajdziesz w każdej wiosce parafii naszej. Ofiarami wojny kilka tu osób zabitych, spora liczba rannych, spalone stajnie starowiejskie, stodoła plebańska, w części folwark na Lipowem oraz kilka gospodarstw wiejskich. Wynik czterodniowych krwawych zapasów wiadomy.

Moskale do miasta już nie weszli, ale złamani w popłoch uciekli, zostawiając na polu strasznej śmierci – na pobojowisku tysiące trupów, oraz po domach mnóstwo zdaje się rezerw, które podobnie, jak spore tysiące ich braci w walkach w naszym powiecie się toczących, zwycięskie nasze wojska zabrały w niewolę.

Grafika – część Iczęść II

Fot. 1: Rosyjska piechota w drodze na front latem 1914 r., źródło: deacademic.com;
Fot. 2: Limanowa od południa 1914-1918, źródło: Narodowa Biblioteka Austrii.

***
Cykl powstaje przy współpracy z panem Januszem Guzikiem, który zajął się opracowaniem materiałów, zaczerpniętych z zasobów Jagiellońskiej Biblioteki Cyfrowej, Biblioteki Cyfrowej Uniwersytetu Warszawskiego, Małopolskiej Biblioteki Cyfrowej oraz Narodowej Biblioteki Austrii.

Komentarze (4)

konto usunięte
2018-11-11 09:06:44
0 2
Okazuje się że tamte czasy mamy dość dobrze opisane: https://limanowa.in/aktualnosci/z-pobytu-moskali-i-z-pobojowiska-w-gorze-sw-jana/40013
Odpowiedz
thenever1
2018-11-11 11:44:12
2 1
jednak, teraz mamy rodzimych dzikich pisiurów-bolszewików ,którzy czynią spustoszenie....
Odpowiedz
royal30
2018-11-11 12:35:19
0 1
thenever1 zamknij się, chociaż dzisiaj
Odpowiedz
TSilver
2018-11-11 18:10:06
0 0
@west czytałem to wtedy :) szkoda że tak mało o tamtych czasach , @ thenever1 chcesz dalej dzielić Polskę?
Odpowiedz
Zgłoszenie komentarza
Komentarz który zgłaszasz:
"„Wycinki z przedwojennej prasy” - cz. XL. Moskale w Limanowej"
Komentarz który zgłaszasz:
Adres
Pole nie możę być puste
Powód zgłoszenia
Pole nie możę być puste
Anuluj
Dodaj odpowiedź do komentarza:
Anuluj

Może Cię zaciekawić

Sport

Pozostałe

Twój news: przyślij do nas zdjęcia lub film na kontakt@limanowa.in