Baner
17°   dziś 16°   jutro
Sobota, 11 maja Iga, Ignacy, Franciszek, Filip, Mira, Władysław

Największy pożar w powojennej historii Limanowej

Opublikowano 27.04.2018 06:32:24 Zaktualizowano 04.09.2018 15:45:40 pan
9 28497

Dokładnie 39 lat temu, 27 kwietnia 1979 r. wybuchł olbrzymi pożar w Limanowej, prawdopodobnie największy w powojennej historii miasta. Z tragicznym finałem, bo w akcji ratowniczej zginął strażak-ochotnik, śp. druh Józef Jajeśnica z OSP Łososina Górna.

Karczma w Sowlinach, a raczej drewniany zajazd bo prócz restauracji był tam też spory i dość luksusowy hotel, otworzyła swe podwoje dla gości w 1976 r. Zajazd przyciągał tłumy ludzi z bliższych i z odległych stron.
W zajeździe organizowano wiele uroczystości, imprez oraz zabaw tanecznych. Najchętniej gościli w nim wczasowicze-górnicy ze Śląska, bowiem huty i kopalnie miały fundusze na takie wyjazdy zakładowe. W 1979 r. podczas pobytu jednej z górniczych wycieczek, karczma w Sowlinach w Limanowej w mgnieniu oka zamieniła się w gorejącą pochodnię. Z przekazów ustnych wynika, że pożar objął błyskawicznie cały budynek, a ludzie przebywający wewnątrz wyskakiwali przez okna w strachu przed ogniem. Łuna ognia rozświetlała noc i była widoczna z kilkunastu kilometrów.
Wielkość pożaru i jego rozwój oraz możliwości jakimi dysponowały w owych czasach straże nie podołały wyzwaniu, jakim był pożar olbrzymiego, drewnianego obiektu.
- Paliło się jak słoma. Przyjechaliśmy właściwie tylko dogaszać pożar. Akcję zaczęto zbyt późno i nie dało się wiele zrobić. Nasze działania zawężały się do ochrony znajdującej się w odległości 40 metrów stacji benzynowej. Wokół pożaru panowała ogromna temperatura, akcję prowadzono ze znacznej odległości. Woda z węży i działek nie dolatywała do celu, parowała po drodze - wspominał w mediach jeden z dowodzących akcją, ppłk. Jan Chaiński.
- To był największy pożar w powojennej historii Limanowej - ocenia były komendant powiatowy Państwowej Straży Pożarnej w Limanowej, bryg. Grzegorz Janczy.
- Ogień sięgał chyba stu metrów, gonty fruwały jak ogniste ptaki - opowiadał po latach ówczesny proboszcz, śp. ks. prałat Jan Bukowiec.
Zdarzenie miało tragiczny finał. W czasie tego pożaru zginął druh OSP Łososina Górna - Józef Jajeśnica. Strażak ostał przygnieciony kominem i zmarł w szpitalu.
- Przy akcji był cholerny bałagan. Nie wysłano łącznika z wiadomością, że komin będzie ścięty, nie wycofano ludzi. Józek został przygnieciony koroną komina, wystarczyłby jego krok w bok żeby uniknąć tragedii. To był dobry, dzielny chłopak. Wnioskowaliśmy o nadanie mu pośmiertnego odznaczenia, ale nie zostało przyznane, bo nie należał do PZPR - wspomina wieloletni (1960-97) naczelnik OSP w Łososinie Górnej, uczestnik tej akcji Ludwik Załubski.
Zobacz również:

Komentarze (9)

konto usunięte
2018-04-27 06:57:34
1 1
Głośno było o tym mówione że na tym miejscu miał stać Kościół . Do dziś dnia to miejsce jest niewykorzystane a taki piękny teren i powinno być mnóstwo pomysłów. Aż dziwne że jest prawdziwe.
Odpowiedz
Ryan
2018-04-27 07:09:19
0 0
Ten dwór to piękny obraz polskiej architektury. Wymierający już polski dach łamany i te majestatyczne alkierze. Dlaczego już nie buduje się takich budynków?
Odpowiedz
DRKidler
2018-04-27 08:08:59
0 1
@Ryan: Nie jest prawdą, że już się nie buduje takich budynków. Nawet w Limanowej jest coś bardzo podobnego. Myślę, że się zemną zgodzisz.
http://www.karczma-limanowa.pl/galeria/
Nie jest to bynajmniej reklama tego obiektu.
Odpowiedz
mati83
2018-04-27 08:22:19
1 5
Przecież wiesz że na tym miejscu ciąży klątwa.....miał być kościół...zbudowany
drewniany zajazd, przenosząc budowę kościoła za rzekę w dość ciasnym miejscu- Budowa kościoła ruszyła, karczma spłonęła...
- Zacny kapłan, ten który przed poświęceniem placu pod nasz kościół egzorcyzmy odprawił, goszcząc w Limanowej po tej tragedii, głosił kazanie i powiedział dosłownie: 'odszedł szatan w ogniu Wszystko zaczęło się na początku lat siedemdziesiątych zeszłego wieku. Mieszkańcy limanowskiej dzielnicy Sowliny modlili się w kaplicy w baraku jeszcze austro-węgierskiej rafinererii nafty, zmienionej później na bazę paliw CPN. Kapłan mieszkał kątem w równie starym familo-ku, zbudowanym w XIX wieku dla rodzin robotników. Ludzie chcieli wybudować kościół jak pałac, ale władza, ta z komitetów partii, bała się takich inwestycji niczym przysłowiowy diabeł święconej wody.
Kiedy wybrano teren pod świątynię i wojewódzcy urbaniści wstępnie zaakceptowali lokalizację na przeciwnym brzegu potoku niż rafineria i domy robotników, nagle nastąpiły zmiany oficjalnych planów. Prężnie działająca wówczas Rejonowa Spółdzielnia Zaopatrzenia i Zbytu w ekspresowym tempie miała postawić właśnie tam obiekt turystyczny. Godny miana wizytówki miasta szczycącego się tytułami mistrza, a nawet arcymistrza gospodarności, a także tryumfami w popularnych wtedy audycjach telewizyjnych 'Bank 440', w których przed kamerami rywalizowały polskie miasta.
Zajazd zbudowano jako wierną replikę zabytkowego dworu w Świdniku koło Limanowej. Niektórzy dyskretnie szeptali, że taka powtórka formy jest świadomym tworzeniem konkurencji dla wzniesionego prawie sto lat wcześniej kościoła przy limanowskim rynku, który był powiększoną lecz wierną kopią dawnej świątyni. Kościół przy rynku zbudowano z kamienia, chociaż poprzedni był drewniany. Karczmę w Sowlinach postawiono z drewna, tak jak wieki wcześniej pierwowzór w Świdniku Klątwa jest prawdopodobnie przywłaszczona przez mieszkańców Sowlin z legendy o kościele na Łysej Górze (jest w Limanowej), gdzie podobno był kościół i karczma. Ludzie zamiast do kościoła chodzili do karczmy i wtedy zawaliła się karczma i kościół. Prawdopodobieństwo tej legendy jest duże, gdyż pod Łysą Górą jest duże osuwisko, które mogło być przyczyną osunięcia tych gruntów.
- Zajazd sowliński przynosi pecha - czytamy na forum. - Pierwszą osobą związaną z nim, która zginęła, był strażak. Trzy następne osoby (ludzie z Rejowej Spółdzielni, która zajazd wybudowała) zginęły w wypadku samochodowym w Lubniu. Małżeństwo, do którego należało pole, na którym stanął zajazd, zostało Brutalnie zamordowane i do dziś, przez ponad ćwierć wieku, tej mrocznej zagadki nie rozwikłano
Odpowiedz
Hiena
2018-04-27 16:15:33
1 0
Przed kamiennym kościołem był kościół drewniany, który też ogień spalił. Zapewne sam czart tam mieszkał...
Odpowiedz
wiom
2018-04-27 17:49:01
1 0
Pamiętam jak kurewki wypadały z okien.
Odpowiedz
TSilver
2018-04-27 19:56:27
0 0
@mati83 gdzieś na ten temat może poczytać?? Albo jakiś innych 'legendach' dotyczące naszego rejonu:) bardzo mnie to ciekawi :)
Odpowiedz
marekmintal
2018-04-27 22:58:33
0 0
@Drkidler, budynek karczmy Matrasa niczym nie przypomina zajazdu w Sowlinach!
Odpowiedz
LimanoMan
2020-05-15 12:11:45
0 0
@Hiena pomyliły Ci się opowieści,i to bardzo.
Odpowiedz
Zgłoszenie komentarza
Komentarz który zgłaszasz:
"Największy pożar w powojennej historii Limanowej"
Komentarz który zgłaszasz:
Adres
Pole nie możę być puste
Powód zgłoszenia
Pole nie możę być puste
Anuluj
Dodaj odpowiedź do komentarza:
Anuluj

Może Cię zaciekawić

Sport

Pozostałe

Twój news: przyślij do nas zdjęcia lub film na kontakt@limanowa.in