Intensywne działania wykluczają próbę porwania. Policja nie ujawnia szczegółów
Około południa policja odebrała zgłoszenie o próbie porwania dziecka na terenie Dobrej. Po intensywnych czynnościach, w które zaangażowane były wszystkie dostępne siły, stwierdzono że sytuacja taka nie miała miejsca, o szczegółach policja jednak nie informuje.
Jak już informowaliśmy, we wtorek około południa na terenie miejscowości Dobra miało dojść do próby uprowadzenia dziecka. Takie zgłoszenie zostało odebrane przez Komendę Powiatową Policji w Limanowej, która natychmiast podjęła intensywne czynności, w które zaangażowano wszystkie dostępne siły. Działania trwały kilka godzin.
Informacje o zgłoszeniu i podjętych przez funkcjonariuszy działaniach potwierdziliśmy w limanowskiej komendzie. Z redakcją kontaktowali się w tej sprawie także Czytelnicy, którzy wskazywali że osobą usiłującą porwać dziecko miał być ubrany na czarno mężczyzna w kominiarce, poruszający się czarnym samochodem typu van.
Wieczorem policja skontaktowała się z nami, informując że do sytuacji opisanej przez osobę zgłaszającą w rzeczywistości nie doszło.
- W związku ze zgłoszeniem w Dobrej, zaangażowane w działania były wszystkie dostępne siły policyjne - mówi st. asp. Stanisław Piegza z Komendy Powiatowej Policji w Limanowej. - Policjanci prowadzili bardzo intensywne czynności i dzięki nim zostało potwierdzone, że sytuacja taka nie miała miejsca.
Usiłowaliśmy poznać więcej informacji na temat tej sprawy, w tym dokładną treść zgłoszenia, jak również podstawy i wynik trwających do wieczora prac funkcjonariuszy, jednak policja - decyzją kierownictwa komendy - nie ujawnia szczegółów. Dlaczego? Tego nie wiadomo.
***
Opis wtorkowego zgłoszenia z Dobrej przypominał niedawne podobne zgłoszenia z kilku podkrakowskich miejscowości, o których informowały regionalne media i które w dalszym ciągu są wyjaśniane. Według Dziennika Polskiego do jednego porwania doszło. - Porywacz uprowadza 10-letniego syna jednego z dyrektorów zagranicznej sieci supermarketów - informował pod koniec stycznia 'Dziennik Polski' o sytuacji do której miało dojść w Krakowie. - Przestępca żąda od rodziny kilkaset tysięcy euro. Po kilku dniach okup zostaje wypłacony. Chłopiec cały i zdrowy wraca do rodziców. Porywacz wciąż jest na wolności. To nieoficjalne informacje, do jakich dotarł „Dziennik Polski” w sprawie tajemniczego zaginięcia 10-latka. Małopolska policja nie potwierdza tych informacji i odmawia komentowania sprawy, zasłaniając się dobrem śledztwa - pisał 'DP'.
Komentarze (0)