Po poswieceniu jest przejazd do Gorlic? ;)

Falkowa? Przecież to jest w powiecie tarnowskim. Jechać taki kawał tylko dla jakiejś mszy? Mało to kościołów w Limanowej i okolicach? :)

Proponuję spojrzeć na mapę :) Falkowa znajduje się na "obrzeżach" Nowego Sącza.

a co tu roztrząsać gdzie leży Falkowa skoro juz po ptokach bo msza była w zeszłą niedziele

Ale duzo tych motocyklistow na wypasionych motorkach myka.
Najlepsze gdy jada grupkami po kilka osob, ten odglos jest swietny!

oj faktycznie cieszy ucho :) tylko jak się jedzie na takim moto to nie brzmi to tak pięknie jak sie posłucha tego z boku, można by słuchać i słuchać

clemenza:

To powiedz, o którą Falkową chodzi. Choć w sumie do Sącza też jest kawałek. Jazda na mszę średnio opłacalna.

@ Wislak
Zrozum kolego, że to była msza organizowana specjalnie dla motocyklistów a ocenianie wyjazdów motocyklowych w kryteriach opłacalności jest skrajnie nielogiczne.

Wszystko spoko, tylko jeździjcie normalnie, a nie jak durnie. Ostatnio miałem nieprzyjemność natrafić na bandę sześciu (chyba sześciu) motocyklistów z rejestracjami KLI, co wkurzają człowieka straszliwie, podobnie jak muchy, które latają wokoło, bez sensu, bez celu i bzyczą irytująco.

Motocykle to pasja i sa po to zeby na nich jezdzic a jak nie podoba ci sie muzyka z naszego tlumnika to kup sobie zatyczki do uszu

o to właśnie chyba przykład w postaci @AdamKnight któremu przeszkadzają nasze maszyny i założę się że już nie jednemu moto ze złości drogę zajechał, no ale cóż są ludzie i są ludziska a że niektórym żal d...e ściska że jedni jadą a drudzy nie to nic prostszego tylko się przesiąść na moto i zobaczyć jak ta pasja "smakuje"
Miejsca starczy dla wszystkich tylko potrzeba troszkę dobrej woli.

Nie, ja nie mam nic do motorów. Nawet mi się one podobają i chętnie bym sobie na czymś takim pojeździł (chociaż od ścigaczy wolałbym te, jak ja to mówię, harleje). Zawsze gdy widzę motor, suwam się na prawą stronę (o ile zdążę zauważyć), żeby mógł mnie swobodnie wyprzedzić. Ale to, co miało miejsce ostatnio, przechodziło ludzkie pojęcie i trochę niestety zmieniło patrzenie na motory. Bo jechałem przed sześcioma motorami, które co chwila się wzajemnie wyprzedzały, raz jechały jeden za drugim, raz dwójkami, czasem nawet trójkami i wciąż co 200 metrów się te kombinacje zmieniały. Oprócz tego raz jechali za szybko, to znowu ostro hamowali, wjeżdżali przed sam samochód. Ani za tym jechać, ani wyprzedzić. A ja... no jechałem z nadzieją, że uda się gdzieś wyprzedzić, albo że te motory sobie pojadą szybciej i znikną z pola widzenia. I jechałem tak chyba z 40 minut coraz bardziej wkurzony (a śpieszyło mi się wtedy bardzo). Ech, mam nadzieję, że któryś z tamtych motorniczych to przeczyta i się poprawi na przyszłość.