23°   dziś 21°   jutro
Wtorek, 21 maja Jan, Wiktor, Tymoteusz, Kryspin, Walenty, Monika

Związki Piłsudskiego z Limanowszczyzną

Opublikowano 11.11.2021 07:54:00 Zaktualizowano 11.11.2021 08:10:44 pan
8 3343

Przypominamy związki komendanta Józefa Piłsudskiego z Limanową i regionem.

Związki komendanta Józefa Piłsudskiego z Limanowszczyzną sięgają 1913 roku, kiedy to wykładał razem z Kazimierzem Sosnkowskim w Oficerskiej Szkole Strzeleckiej, która mieściła się w dworku w Stróży (obecnie znajduje się w nim szkoła podstawowa). Szkolono tam kadrę oficerską dla przyszłych polskich formacji wojskowych. Wśród 90 uczestników szkolenia byli późniejsi dowódcy Legionów i znane postacie II RP, m.in. Michał Karaszewicz-Tokarzewski, Leopold Lis-Kula, Mieczysław Ryś-Trojanowski.

Pod koniec listopada 1914 prawie dwutysięczny oddział Legionów Polskich pod dowództwem brygadiera Piłsudskiego przybył w okolice Limanowej, by kontynuować walkę u boku armii austriackiej - oczyścić przedpole z wroga w rejonie Dobrej i Jurkowa przed przygotowywanym przeciw Rosjanom uderzeniem na Limanową i Nowy Sącz.

Kontrdesans koło Limanowej”

Zobacz również:

Zwycięstwo na przełęczy w Chyszówkach było pierwszym od dłuższego czasu sukcesem wojsk cesarza Franciszka Józefa na froncie rosyjskim i zapowiedzią ich zwycięstwa w Bitwie Limanowskiej. 

W trzecim dniu pobytu w Jurkowie legioniści ruszyli do Limanowej. Już pod koniec listopada było jasne, że właśnie w pobliżu tego małego miasteczka zetrą się ze sobą wrogie siły. Część mieszkańców uciekła, reszta została, by dopilnować swego dobytku.

Piłsudski ze swoim wojskiem raz zbliżał się do Limanowej, a raz oddalał, co później opisał w swej książce „Moje pierwsze boje" jako „kontredans koło Limanowej". Dwukrotnie w tym czasie Józef Piłsudski przebywał w Limanowej, 4 grudnia „zatrzymałem się na chwilę by się ostrzyc”, a z 7 na 8 grudnia nocował w mieście.

W nocy z 7 na 8 grudnia 1914 roku zmęczony bitwą pod Marcinkowicami komendant Piłsudski trafił na kwaterę w domu Kazimierza Mieroszewskiego przy ul. Zubrzyckiego (jego dom przy ul. Matki Boskiej Bolesnej stoi do dzisiaj, opatrzony pamiątkową tablicą).

„Tu czułem się w Ojczyźnie”

- Warunki wojny na Podhalu były pod innym względem nadzwyczaj przyjemne - opisuje Marszałek Piłsudski we wspomnianej wcześniej książce „Moje pierwsze boje”. - Mówię tu  o stosunkach z ludnością. Nie było tu jak w Królestwie gwałtownego i najczęściej daremnego szukania oparcia i zrozumienia wśród ludności cywilnej. Nie trzeba było tu niczego szukać, bo wszystko czego dusza żołnierza walczącego dla umiłowanej Ojczyzny pragnie było mu dane. Tu czułem się w Ojczyźnie, czułem się potrzebny dla niej, jako jej obrońca. Kiedy stanęliśmy w Limanowej, mój oddział był w rezerwie, na odpoczynku, mieliśmy kwatery we wschodniej części miasta. Sam z moim sztabem zatrzymałem się u zdaje mi się miejscowego lekarza. Dawno nie widziałem takich wspaniałości. Czysta pościel, jasne oświetlone pokoje, obrusy na stołach, dużo wody do umycia. Przyjemna kwatera (...) - wspominał później komendant.

Przez kilka następnych dni legioniści musieli zmagać się z Rosjanami. Pomiędzy 5 a 8 grudnia 1914 roku przeszli trasę Jurków - Limanowa - Wysokie - Trzetrzewina - Marcinkowice - Limanowa. Okres walk w okolicach Limanowej i Nowego Sącza stał się „jedną z najładniejszych kart w historii Legionów Polskich ze względu na bohaterskie i chlubne, a samodzielne walki z najazdem moskiewskim, wciskającym się jak potok górski do wszystkich przejść i szczelni Podkarpacia".

Józef Piłsudski wraz z kawalerzystami legionowymi na drodze z Limanowej do Kamienicy, 10.12.1914 r. Narodowe Archiwum Cyfrowe.

Komentarze (8)

kyniu
2021-11-11 08:30:57
2 4
Jeśli ktoś myśli, że Polska jest niepodległa, to się musiał dzisiaj rano urodzić.
Odpowiedz
Antykaczysta
2021-11-11 08:51:11
1 2
Wtedy był czas prawdziwych patriotów, którzy marzyli o wolnej i niepodległej Polsce i w dużej mierze oddawali za nią życie na frontach I Wojny światowej jak i później w wojnie Polsko-bolszewickiej. Dziś politycy nie kierują się losem Ojczyzny a patrzą na własne korzyści materialne.
Odpowiedz
jakoooo
2021-11-11 11:15:59
0 4
Dwie wojny światowe pozbawiły Polskę patriotów, zostali tylko tchórze i kombinatorzy, ot co.
Odpowiedz
jarek59
2021-11-11 12:15:13
1 4
bo teraz to mamy patriotów opłacani różnymi plusami i ONR utrzymywanych z budżetu państwa za co marszałek w grobie się przewraca
Odpowiedz
Jaworina
2021-11-11 12:48:04
0 2
Na tym zdjęciu widać również wspaniałe wille obywateli polskich w tym okresie dobrobytu, sprawiedliwości społecznej oraz oczywiście patriotyzmu. A przecież to czasy gdzie około 90 % społeczeństwa żyło w skrajnej nędzy, ciemnocie, gdzie dzieci umierały z głodu na przednówku, gdzie przeciętna życia wieku tych szczęśliwców wynosiła około 45 lat. I to trwało do 1939 roku. Owszem, szlachta, magnaci, kler pławił się w luksusach. No ale dla " prawdziwych " patriotów to rzeczy nieważne wzmianki.
Odpowiedz
konto usunięte
2021-11-11 14:00:54
0 0
"Zwieńczeniem wysiłków tego pokolenia piłsudczyków, które zaczynało swoją drogę do niepodległości 6 sierpnia 1914 roku, a potem w Legionach i które trzy razy w swoim życiu stanęło do walki o niepodległość (w 1914, w 1939 oraz po 1945) - zwieńczeniem ich wysiłków, aby Święto 11 Listopada stało się świętem całego narodu, świętem powszechnym, był 11 listopada 1978 roku. W tym dniu przypadała 60-ta rocznica odzyskania niepodległości.
Na początku roku środowiska legionowe w Warszawie i w Krakowie powołały komitety organizacyjne. Na czele komitetu warszawskiego stanęli: Kazimierz Pluta-Czachowski oraz Henryk Bezeg, na czele komitetu krakowskiego - Józef Herzog. Od początku postawiono sprawę jasno - 11 listopada 1978 roku, po mszach za Ojczyznę, odbędą się pierwsze po wojnie publiczne demonstracje uliczne - przejście ludzi pod hasłami niepodległościowymi od kościoła do wybranego miejsca.
Demonstracje takie odbyły się w 1978 roku w trzech miastach: w Warszawie, w Krakowie oraz w Gdańsku. W każdym z tych ośrodków oprócz silnego piłsudczykowskiego środowiska niepodległościowego (w Gdańsku - było to środowisko akowskie) powstały - zapewne nieprzypadkowo akurat w tych ośrodkach - relatywnie silne grupy opozycji przedsierpniowej. W Warszawie był to KOR (którego uczestnicy nie organizowali jednak uroczystości 11 Listopada, choć je obserwowali) oraz Ruch Obrony Praw Człowieka i Obywatela, w Krakowie było to ROPCiO i SKS, w Gdańsku - ROPCiO i WZZ. W 1979 roku z Ruchu Obrony w Warszawie i w Krakowie wyłoniła się piłsudczykowska Konfederacja Polski Niepodległej, a w Gdańsku - neoendecki (ale zaprzyjaźniony z KPN-em) Ruch Młodej Polski.
Sytuacja międzynarodowa była już inna niż 11 listopada 1977 roku. Głównym nowym czynnikiem był wybór Karola Wojtyły na papieża (17 października 1978 roku). Należy jednak podkreślić, że demonstracje uliczne, zorganizowane przez piłsudczyków 11 listopada 1978 roku miały miejsce przed I pielgrzymką Jana Pawła II do Polski. Jeżeli więc między tymi dwoma wydarzeniami (demonstracje 11 Listopada 1978 i I pielgrzymka JP II 1979) był jakiś związek (a był), to biegł on od piłsudczyków do pielgrzymki (a nie odwrotnie). Trzeba także pamiętać, że piłsudczykowska (bo przecież nie endecka) wrażliwość narodowa Karola Wojtyły kształtowała się w toku siedmiu jego spotkań opłatkowych z Legionistami poczynając od stycznia 1970 roku.
Warszawskie środowisko piłsudczykowskie miało świadomość nadchodzącej pokoleniowej zmiany warty dlatego wydało (liczące 256 stron) opracowanie pn. "Bogu i Ojczyźnie. Kronika Żołnierskiej Służby 1947-1977" podsumowujące ich działania na rzecz niepodległości w tym czasie. Opracowanie to złożono na ręce Prymasa.
Z okazji 11 listopada 1978 roku w imieniu środowiska piłsudczykowskiego gen. Mieczysław Boruta-Spiechowicz przesłał też list do Prymasa. W piśmie Boruta prosił o to, aby Prymas przewodniczył celebrze w warszawskiej katedrze, a także stwierdzał: "Oby mógł to być przy tym wspomniany również człowiek, który w całym swym utrudzonym życiu myślą do niepodległości zwróconą genialnym czynem orężnym granice Polski wywalczył". W liście była także zapowiedź demonstracji ulicznej po nabożeństwie w celu złożenia kwiatów pod Grobem Nieznanego Żołnierza.
Strach władz komunistycznych był duży. Był tak duży, że w celu odciągnięcia ludzi od udziału w wieczornych demonstracjach (11 listopada 1978 wypadał w sobotę, która wtedy była dniem pracy, a więc msze i demonstracje były zaplanowane na godziny popołudniowe i wieczorne) zmieniono nawet program telewizyjny, emitując po południu western z Gregorym Peckiem a po wieczornych "Wiadomościach" - angielski serial sensacyjny. Bezpieka podjęła rozmowy ostrzegawcze z działaczami opozycji, przekonując ich (niektórych skutecznie), aby nie organizować demonstracji ulicznych.
W Warszawie grupą, która najbardziej aktywnie przygotowywała wieczorną uroczystość (wspólnie ze środowiskiem kombatanckim Pluty-Czachowskiego) była grupa działaczy Ruchu Obrony skupiona wokół Leszka Moczulskiego (było to już po letnim rozłamie w Ruchu, dokonanym przez Andrzeja Czumę). Na ulotkach i plakatach obok tekstów wzywających do udziału w uroczystościach widoczny był plakat przygotowany na ten dzień (na zdjęciu). Pluta przygotował "Odezwę do Narodu Polskiego", która była jakby testamentem starych piłsudczyków. W odezwie napisano m.in.: "Rodacy! Zwracamy się do Was w 60 rocznicę odrodzenia Niepodległej Rzeczypospolitej z apelem o podjęcie obywatelskich działań - zgodnie z postanowieniami Konferencji Helsińskiej i Międzynarodowych Paktów Praw Człowieka - zmierzających do:
- poszanowania przez wszystkich Polaków nienaruszalnej zasady zwierzchnictwa narodu,
- przeprowadzenia wolnych wyborów i wyłonienia suwerennych władz polskich".
Msza w warszawskiej katedrze odbyła się o godzinie 18-tej. Prymas był nieobecny (w celu skłonienia go do nieuczestniczenia w tej mszy "odwiedził" go specjalnie minister ds. Wyznań tow. Kąkol).
Po nabożeństwie celebrowanym przez biskupa Modzelewskiego, z kazaniem sekretarza Konferencji Episkopatu - biskupa Bornisława Dąbrowskiego (z udziałem - wedle różnych szacunków - od 8 do 12 tysięcy osób; Jacek Kuroń w rozmowie telefonicznej z Aleksandrem Smolarem szacował frekwencję nawet na 25 tys.) do mikrofonu podszedł Wojciech Ziembiński, który zaapelował, aby przejść pod Grób Nieznanego Żołnierza pojedynczo lub grupkami, aby nie "zmuszać władz do interwencji". Do demonstracji parła jednak grupa Moczulskiego. Ich wysiłki zakończyły się pełnym sukcesem. Grupa, której liczebność Kuroń szacował nawet na 20 tysięcy, po mszy w katedrze przeszła na Plac Zwycięstwa. Śpiewano hymn, "Rotę", "Warszawiankę", "Boże coś Polskę", krzyczano: "Żądamy prawdy o Katyniu!", "Żądamy prawdy w prasie, radio i telewizji!", "Niech żyją lwowskie orlęta!", "Żądamy wolności!", "Nie ma chleba bez wolności!", "Chwała ofiarom Katynia!", "Cześć ofiarom bezpieki!", "Niech żyje Polonia radziecka!", "Pomordowanym na Syberii 1939-1941 - część!", "Niech żyje ROPCiO!", "Niech żyje KOR!". Na Placu Zwycięstwa przemawiał Jerzy Gren (Henryk Ziółkowski - uczestnik Powstania Warszawskiego i kolega Moczulskiego z redakcji "Stolicy"), złożono kwiaty. W trakcie wiecu, o godzinie 21.00 miała miejsce uroczysta zmiana warty pod Grobem Nieznanego Żołnierza.
Uroczystość miała dwa skutki.
Pod jej wpływem, w tym samym miejscu kilka miesięcy później Jan Paweł II wypowiedział - w obecności milionów ludzi na placu i przed telewizorami - słynny apel/modlitwę: "Niech zstąpi Duch Twój! Niech zstąpi Duch Twój! I odnowi oblicze ziemi! Tej ziemi!".
Gierek przebywając z wizytą w Sowietach w 1979 roku tłumaczył się Breżniewowi z dwóch rzeczy, do których dopuścił: z wyboru Karola Wojtyły na papieża oraz z demonstracji 11 listopada 1978 roku w Warszawie.
Zaczynał się nowy etap - końcowy etap walki o niepodległość według scenariusza działań jawnych, stopniowych, masowych wypracowanego przez nurt niepodległościowy a zapisanego w "Rewolucji bez rewolucji" (która kolportowano w czasie I Pielgrzymki JP II).
Pod koniec sierpnia 1979 roku zmarł Pluta-Czachowski, jednak nowa zmiana piłsudczyków w sztafecie pokoleń podjęła trud działań niepodległościowych. Ich rytm wyznaczały kolejne demonstracje 11 listopada organizowane w latach 1979-1988 przez Konfederację Polski Niepodległej (z udziałem także innych organizacji, a w latach 1980-1981 - także "Solidarności").
Efektem tych działań było to, że w 1989 roku Święto 11 Listopada nie było już traktowane jako święto piłsudczykowskie, ale jako święto ogólnonarodowe, powszechne.
Dopiero w XXI wieku wieku środowiska narodowe wpadły na pomysł, aby zawłaszczyć to święto i nadać mu innych charakter."Arch.KPN
Odpowiedz
nieufny
2021-11-11 18:56:51
0 2
@Jaworina, o tych obywatelach, czyli polskich chłopach przypominano sobie zawsze, kiedy potrzebne było mięso armatnie na wojnę taką czy inną, żeby generałowie mogli sobie przypinać ordery, a rządzący i kler wycierać gęby Bogiem i ojczyzną, co zresztą do dzisiaj czynią i wygodnie żyć z cudzej pracy w zaciszy gabinetów i plebanii.
Odpowiedz
konto usunięte
2021-11-11 20:03:54
0 0
Kaczynski ostatnio przemawiał coś w ten deseń, że ludzie na wsi muszą więcej zarabiać, i oni Pis dali im tę szansę, i trzeba im jeszcze więcej dać i dofinansować, bo oni sa najważniejsi, a z racji mieszkania na wsi mają gorzej niż w mieście więc nawet jak te zarobki na wsi są już wysokie a nawet wyższe niż w mieście to i tak trzeba im na wsi dać wiecej żeby ich szanse życiowe z miastem wyrównać...
Włazidupstwo do potęgi i ciągle nowe dostawy wazeliny byle "chłopstwo" nadal na nich głosowało.
Odpowiedz
Zgłoszenie komentarza
Komentarz który zgłaszasz:
"Związki Piłsudskiego z Limanowszczyzną"
Komentarz który zgłaszasz:
Adres
Pole nie możę być puste
Powód zgłoszenia
Pole nie możę być puste
Anuluj
Dodaj odpowiedź do komentarza:
Anuluj

Może Cię zaciekawić

Sport

Pozostałe

Twój news: przyślij do nas zdjęcia lub film na kontakt@limanowa.in