Trzech przewoźników wygrało z miastem

Limanowa. W środę przed limanowskim sądem zapadł kolejny wyrok w sprawie wytoczonej przez trzech przewoźników Miastu Limanowa. Sąd uznał, że strony łączy stosunek prawny, a wypowiedzenie umów na korzystanie z przystanków było nieskuteczne. Przedsiębiorcy uważają, że decyzja władz naraziła ich na straty finansowe i będą domagać się odszkodowania.

Sąd Rejonowy w Limanowej rozpatrzył połączone sprawy, toczące się z powództwa trzech okolicznych przewoźników. Podczas środowego posiedzenia sąd orzekł, że przedsiębiorców oraz Miasto Limanowa łączy stosunek prawny, wynikający z zawarcia umów cywilnoprawnych, określających warunki korzystania z przystanków komunikacyjnych znajdujących się na terenie Limanowej.

Jak uzasadniał sędzia po ogłoszeniu wyroku, umowy, na które powołują się powodowie, określają nie tylko stawki, ale też warunki po spełnieniu których istnieje możliwość korzystania z przystanków. - Zgodnie z ustaleniami, każdy z powodów zawarł z Miastem Limanowa umowę cywilnoprawną, a stawki opłat za każdorazowe zatrzymanie się na nich było tylko jednym z elementów. Ponadto, umowa określała obustronne warunki i obowiązki, dla Miasta było to udostępnienie przystanków przewoźnikom i w tym zakresie należy dopatrywać się istnienia interesu prawnego - mówił sędzia. - Nie ma podstaw do stwierdzenia, że umowy są nieważne. Jeżeli każdy z powodów zawarł umowę na czas określony, to obowiązuje ona aż do czasu jej rozwiązania. Należy przyjąć, że ich wypowiedzenie było w tym przypadku nieskuteczne. Strony określiły okoliczności w których umowa może być rozwiązana przed jej wygaśnięciem i należało wskazać, że te okoliczności zaszły i uzasadniają jej wypowiedzenie. Nie można więc jej wypowiedzieć przez upływem czasu obowiązywania, poza sytuacjami niewywiązywania się przez przewoźników z umowy - uzasadniał sąd.

- Trzeba mieć też na uwadze, że twierdzenie strony pozwanej, która wskazuje iż można w sposób bardziej korzystny uzgadniać warunki korzystania z przystanków, w trybie zarządzenia burmistrza które później strony mogą zaskarżyć, w ocenie sądu jest podejmowaniem czynności które miałyby zmierzać do uchylenia się od świadczeń na rzecz powodów - odrzucił jeden z argumentów władz miasta. - Biorąc pod uwagę, że powodowie w dobrej wierze zawarli umowy z organem administracji publicznej, ocena zachowania strony pozwanej musi być jednoznaczna: można to traktować jako akt pewnej nielojalności - dodał sędzia.

W sumie na rzecz przewoźników zasądzono od Miasta Limanowa niespełna tysiąc złotych. Sprawy były połączone – sąd orzekając brał pod uwagę koszty adwokackie dwóch przewoźników oraz koszty sądowe poniesione przez każdego przedsiębiorcę.

Dwóch przewoźników, którzy pojawili się w limanowskim sądzie, nie ukrywało zadowolenia z wyroku.

- Sąd potwierdził to, co mówiłem od początku. Na tą chwilę, jak uznał sąd pierwszej instancji, umowy na korzystanie z przystanków obowiązują - powiedział nam Bogumił Pietrucha, właściciel największej okolicznej firmy przewozowej, tuż po opuszczeniu sali rozpraw.

Jak dodali właściciele firm, zamierzają podjąć dalsze kroki prawne, by uzyskać od władz miasta odszkodowanie za straty finansowe, na jakie ich zdaniem zostali narażeni. - Oczywistym jest, że będziemy domagać się odszkodowania. Od początku mówiliśmy, żeby burmistrz brał pod uwagę co mówi i co robi, bo to będzie wiązało się z odszkodowaniami. Nikt przecież nie może sobie pozwolić na to, żeby stracić możliwość rozwijania firmy - mówili przewoźnicy.

- Burmistrz zablokował mi rozwój firmy, nie mogę zrobić nic więcej, dopóki ta sprawa się nie rozstrzygnie. Nie mogę zwiększyć ilości kursów, zmienić rozkładów – skarży się Bogumił Pietrucha. Jak dodaje, nie jest zadowolony z faktu, że ewentualne odszkodowania uderzą w kieszenie mieszkańców. - Wiadomo, że odbije się to na podatnikach Miasta Limanowa. Ja bym chciał żeby Rada ściągnęła to od osób, która podjęły taką decyzję. Żeby to była osobista odpowiedzialność panów burmistrzów. Nie chodzi tu o podatników, bo to jest zamieszanie i wszystkim źle służy. Ale nie może być tak, że jakaś osoba na stanowisku umyśli sobie że będzie tak, nie patrząc na prawo, tylko że on by tak to widział, a potem nie poniesie żadnych konsekwencji. To mi przeszkadza, tego nie toleruję. I nie popuszczę, dopóki ktoś nie odpowie za to co robi - zapowiada.

- Od roku stoimy w miejscu - dodaje Paweł Michalak. - Nie było możliwości zwiększenia liczby kursów czy uruchomienia nowych linii - twierdzi.

- Ile było próśb pasażerów, we wrześniu tamtego roku, gdy zaczął się rok szkolny: niech pan zmieni rozkład. Odpowiedzi były: nie można nic zrobić, bo burmistrz nie da mi zgody na przystanki. I w tym momencie pasażer jest lekceważony przez nas, ale dzięki panu burmistrzowi. Bo burmistrz mnie blokuje, a ja blokuję pasażera. I tak w kółko, jak na karuzeli - dodaje na koniec Bogumił Pietrucha.

Wyrok, który zapadł w środę przed Sądem Rejonowym w Limanowej jest nieprawomocny, a strona pozwana – Miasto Limanowa – ma możliwość złożenia odwołania w wyższej instancji.

Miasto Limanowa w najbliższym czasie ma wydać w tej sprawie oświadczenie.

Zuzia, Jacek: dwie historie z nadzieją w roli głównej Farmaceuci i lekarze do MZ: recepta na pigułkę "dzień po" wymaga zgody rodziców