ja po rozwodzie mam doświadczenie wiec co ci poradzę to tylko dogadanie się z druga polowke wcześniej a nie wczasie rozprawy prac brudy rodzinne teraz niedawno moja znajoma tez miała sprawę rozwodowa rozprawa odbyla się w cywilizowany sposób wcześniej dogadali się w sprawie dziecka które przecież to dzieci sa najważniejsze i co do wysokości alimentów tez oraz co do dziecka przy kim ma zostać zaznaczam ze ci znajomi zarówno ojciec jak i matka bardzo kochają swojego syna i po rozwodzie żadne z rodzicow nie posluguje się dzieckiem żeby wywierac presje nawzajem przeciw sobie tak tez i u was to powinno przebiegac a nie szukac adwokatow żeby sobie wzajemnie dowalic na rozprawie bowiem taka rozprawa nie konczy się na 1 rozprawie tylko na wielu kolejnych rozpraw a co za tym pociąga tez wrogość wzajemna i jak tez zwiekszaja się koszta i wasze wspólne dzieci tez będą cierpic

przecież mniemam ze obydwoje kochacie swoje dzieci wiec nie robcie dziecom krzywd tzn niech to przezyja spokojnie wasze rozstanie anie żeby zyli dzieci w glebokim stresie ROZWOD NIE POLEGA NA TYM ZEBY JEDEN DRUGIEMU DOKOPAL =tak jak się pobieraliście w kulturalny sposób tak tez rozejdzcie się pozostając sobie przyjaciolmi bo przecież lacza was DZIECI!!!!!!!!!!!!

A GDY JUZ NIEMA SZANS to wejdź w w przegladarke internetowa i wpisz sobie http://nowy-sacz.cylex.pl/sprawy+rozwodowe.html

http://kancelaria-mastalerz.firmy.net/dalejhttp://www.firmy.net/uslugi-prawnicze/adwokat-michalik,WR9BT.html

To po co się żenicie ?

Bo "co ludzie powiedzą?" :D

Polecam http://www.kancelaria-mastalerz.pl/ mają kancelarie ul. Józefa Marka 15.

Może nie potrzebny ten rozwód, może da się jeszcze uratować małżeństwo ? A psychoterapii nie próbowaliście ?? Nie jest taka znowu droga 140 zł od pary a czasami wystarcza 6 spotkań, rozwód to ostateczność. Z drugiej strony choć się rozwiedziecie to przed Bogiem i tak będziecie małżeństwem. Przysięgaliście sobie w kościele, że wytrwacie razem na dobre i złe a nie na samo dobre. W piśmie świętym jest napisane, że człowiek choć się rozwiedzie to po śmierci i tak będzie "złączony" z swoją drugą połówką i będą tyle złączeni razem ile mieli żyć razem na ziemi. Unikniesz cierpienia teraz ale od skutków nie uciekniesz, jedynie odciągniesz w czasie. Spróbujcie terapii małżeńskiej.

Zamiast płacić papugom, to wynająć lokal ,zaprosić tych co byli na ślubie i przeżyć jak najwięcej wspólnych chwil .Starość i śmierć przyjdzie szybciej niż się spodziewasz.