Znachor miał związek z zagłodzeniem? Szukają
Nowy Sącz. Prokuratura i policja ustala miejsce pobytu nowosądeckiego znachora, który mógł mieć związek z zagłodzeniem półrocznego dziecka z Brzeznej. Prokuratura zna tożsamość mężczyzny, jednak według nieoficjalnych informacji w dniu, w którym doszło do śmierci dziecka, miał on opuścić miejsce zamieszkania.
Prokuratura Rejonowa w Nowym Sączu, która prowadzi śledztwo w sprawie śmierci półrocznej dziewczynki z Brzeznej zamierza zbadać wątek udziału nowosądeckiego znachora w tej tragedii.
Przypomnijmy, w ubiegłym tygodniu w jednym z budynków mieszkalnych w Brzeznej (gm. Podegrodzie) znaleziono zwłoki 6-miesięcznego niemowlęcia. Wstępne ustalenia biegłych po sekcji zwłok wskazują jako przyczynę śmierci dziecka jego zaniedbanie i niedożywienie, trwające najprawdopodobniej kilka tygodni.
Na ciele dziewczynki nie stwierdzono natomiast żadnych śladów obrażeń. Prawdopodobnie od kilku tygodni dziecku nie dostarczano pokarmu, a co najmniej od dwóch tygodni dziecko nie miało sił wykazywać jakichkolwiek oznak życiowych.
Jak nieoficjalnie udało się nam ustalić, matka dziecka podczas przesłuchania w prokuraturze naprowadziła śledczych na nowosądeckiego znachora, który miał „leczyć” dziewczynkę. Wcześniej jej rodzice zrezygnowali bowiem z opieki lekarskiej i odmówili obowiązkowych szczepień, twierdząc że ich dziecko jest leczone na Słowacji.
- Potwierdzam, że wątek znachora pojawił się i jest badany. Mogę też powiedzieć, że wiemy co to za osoba, bez wskazywania na jej tożsamość. Osoba nie została jeszcze przesłuchana, obecnie ustalamy jej miejsce pobytu - mówi Beata Stępień-Warzecha, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Nowym Sączu. Zasłaniając się tajemnicą śledztwa, prokurator nie potwierdza jednak, by to matka miała wskazać organom ścigania osobę znachora.
Według innych, niepotwierdzonych doniesień, znany nowosądecki znachor w dniu śmierci 6-cio miesięcznej dziewczynki z Brzeznej opuścił swoje mieszkanie w Nowym Sączu. To najprawdopodobniej ten sam mężczyzna, którego łączy się z głośną sprawą 5-letniego Przemka z Łukowicy z 2006 roku.
Przypomnijmy, wskutek zaniechania leczenia uszkodzenia nerek chłopiec zmarł. Zanim do tego doszło, znachor z Nowego Sącza był często widywany przez sąsiadów w domu 5-latka.
Rodzice dziewczynki, oboje w wieku 34-lat, na wniosek prokuratury zostali zatrzymani i po przedstawieniu im zarzutów, trafili na dwa miesiące do aresztu. Oboje nie przyznają się do winy, a ojciec dziecka odmówił złożenia wyjaśnień.
Za znęcanie się ze szczególnym okrucieństwem i nieumyślne spowodowanie śmierci grozi im do 10 lat więzienia.
Komentarze (0)