10°   dziś 14°   jutro
Czwartek, 25 kwietnia Marek, Jarosław

Miej oko na narty

Opublikowano 30.01.2010 07:52:40 Zaktualizowano 05.09.2018 12:17:38 top
0 5150

Ferie to dla złodziei sprzętu narciarskiego pora obfitości. Przy wypełnionych po brzegi stokach nietrudno o roztargnionych narciarzy, którzy w przerwie na posiłek zostawiają narty bez opieki.

Chwila nieuwagi wystarczy złodziejom, którzy bacznie obserwują i wybierają łup. Głównie markowy i drogi sprzęt. Tak właśnie było w miniony wtorek na stoku Śnieżnica w Kasinie Wielkiej - informuje dzisiejszy "Dziennik Polski".

Po przerwie na posiłek nie wszyscy mogli jednak wrócić na stok, bo sprzed lokalu zniknęły ich narty. Zdarzyło się to nie pierwszy raz. Tym razem łupem złodzieja padło aż siedem par. Do pracowników stacji narciarskiej zgłaszali się kolejno narciarze, którzy utracili pozostawiony na stojakach sprzęt. Jedna z osób, wraz z pracownikiem stacji poszła przeglądnąć monitoring, który w ostatnim czasie został zamontowany i skierowany właśnie na stojak z nartami. Okazało się, że mężczyzna obserwował wchodzących do lokalu ludzi, wybierał tych, którzy zamawiali jedzenie, bo oznaczało to, że będą długo czekać, następnie zabierał narty i szedł z nimi do samochodu. Po jakimś czasie wracał po kolejne. Przy dużej liczbie narciarzy i zamieszaniu, robił to niepostrzeżenie. Jednak udało się wyłowić złodzieja w tłumie sfilmowanych narciarzy. Niestety, jego nie dało się rozpoznać. Jedna z poszkodowanych, która obejrzała taśmy z monitoringu zapamiętała ubranie złodzieja.

Kiedy zrezygnowana wyjeżdżała ze stacji narciarskiej samochodem, w rowie, jakieś dwieście metrów od stoku, zauważyła rozbity samochód, a przy nim mężczyznę ubranego dokładnie jak amator cudzych nart. Zaczęła krzyczeć, że to złodziej. Po chwili na miejsce przybiegli kolejni poszkodowani - w tym i wojskowi z Krakowa, którym złodziej skradł dwie pary nart. W bagażniku samochodu odkryli, że znajdują się tam wszyst kie skradzione pary. Mężczyzna uciekł przez pola, porzucając samochód. - Samochód został zabezpieczony, ale jak się okazało, złodziejem nie był właściciel pojazdu, ale jego trzydziestokilkuletni znajomy z Krakowa - mówi Marek Franczyk, zastępca komendanta KP Mszana Dolna. - Złodziej w środę sam zgłosił się do nas na komisariat. Przyznał sie do wtorkowej kradzieży i dobrowolnie poddał karze - dodaje Franczyk.

Przed rokiem na stoku w Kasinie grasował inny złodziej, który działał inną metodą, podmieniając stare narty, zabierał nowe. - Robiliśmy zasadzki, ale bezskutecznie, nie udało nam się go zatrzymać - mówi zastępca komendanta.

Kradzieże na popularnych stokach narciarskich zdarzają się często. Wypożyczający sprzęt ostrzegają narciarzy, żeby mieli narty na oku.

- Kradzieże sprzętu zdarzają się po kilka razy dziennie. Nie ma innego sposoby, jak tylko pilnować swojego dobytku lub wypożyczonego sprzętu i ani na chwilę nie zostawiać go bez opieki - uważa Daniel Tomasiak, z wypożyczalni sprzętu zimowego w Wierchomli.

Stanisław Sosnowski, instruktor narciarski z Jaworzyny Krynickiej, podpowiada, żeby narciarze, którzy wybierają się większą grupa na stok, łączyli narty nie od pary, gdy zamierzają je zostawić na stojaku. - Gdy narciarz zepnie jedną nartę marki Fiher z drugą firmy Bizzard i jeszcze różnych rozmiarów, złodziej nie będzie zadawał sobie trudu, żeby szukać drugiej do kompletu - uważa instruktor. - Doradzam również kontrolować co jakiś czas, czy nasze narty są w miejscu, gdzie je zostawiliśmy - dodaje. Można też skorzystać z płatnych przechowalni nart, tzw. "narciarni" przy stokach, albo z płatnych stojaków za zamknięciem, coraz popularniejszych przy lokalach gastronomicznych.

Zdaniem Eryka Czerneckiego, kierownika stacji narciarskiej Ryterski Raj podstawa to dobry monitoring obiektu.

- W tym sezonie nie zanotowaliśmy jeszcze ani jednego przypadku kradzieży sprzętu. Przeciwnie, kilkakrotnie zdarzyło się, że ktoś odniósł znalezione narty do wypożyczalni - mówi. W Ryterskim Raju narciarze, którzy zrobią sobie przerwę w szusowaniu, mogą obserwować narty z przeszkolonej altany restauracyjnej. Na stojaki skierowana jest też kamera.

- Ważne, żeby stojaki na narty były w jednym miejscu, wtedy skierowanych jest na nie wiele oczu. Nie ma lepszej ochrony niż mieć oko na swoje narty - dodaje Eryk Czernecki.

Źródło: "Dziennik Polski" (TOP),(MONK)

 

Zobacz również:

Komentarze (0)

Nie dodano jeszcze komentarzy pod tym artykułem - bądź pierwszy
Zgłoszenie komentarza
Komentarz który zgłaszasz:
"Miej oko na narty"
Komentarz który zgłaszasz:
Adres
Pole nie możę być puste
Powód zgłoszenia
Pole nie możę być puste
Anuluj
Dodaj odpowiedź do komentarza:
Anuluj

Może Cię zaciekawić

Sport

Pozostałe

Twój news: przyślij do nas zdjęcia lub film na kontakt@limanowa.in