Baner
20°   dziś 20°   jutro
Czwartek, 02 maja Zygmunt, Atanazy, Anatol, Longina, Tola

Felieton: nie każdy potrafi nazywać rzeczy po imieniu

Opublikowano 03.10.2023 06:20:00 pan
11 3966

Dlaczego warto nazywać rzeczy po imieniu? Bo to przejaw bycia autentycznym, świadczy o szczerości naszych intencji i buduje zaufanie. Tyle tytułem wstępu, który jest konieczny do zrozumienia dalszej części tego przydługiego wywodu. Felieton Przemka Antkiewicza.

“Agroturystyka”

Ostatnio miałem okazję odwiedzić kilkakrotnie “Jeżową Wodę” w Przyszowej. Nie prywatnie - by szukać chwili okazji do wypoczynku - a na zaproszenie Wiesława Cholewy, który organizował a to debatę społeczną, a to konferencję prasową, ostatnio zaś galę finałową konkursu. Po każdej wizycie miałem nieodparte wrażenie “przerostu formy nad treścią”, bo zainteresowanie wydarzeniami było raczej niewielkie. Do tego stopnia, że inicjator spotkań do przestronnej sali konferencyjnej zapraszał za każdym razem po kilkoro swoich - bardzo miłych i gościnnych - pracowników. Echo było nieco mniejsze. 

W ostatni czwartek zatrzymałem się na moment przed tablicą informacyjną dla gości. To swego rodzaju “mapa” z oznaczonymi częściami całego kompleksu, na który już dziś składają się m.in. budynek z pokojami dla gości, jurty na leśnej polanie, budynek z salą konferencyjną, miejsca postojowe dla kamperów, domki traperskie, palmiarnia z egzotycznymi roślinami czy wreszcie tor do tubingu - czyli zjazdu na dętkach. 

Ot, kwintesencja Beskidu Wyspowego. 

Zobacz również:

Ośrodek ma się rozwinąć - w planach inwestora jest m.in. hotel, apartamentowiec, sala widowiskowo-kongresowa i restauracja. I OK, niech się rozwija! Zarabianie, tworzenie miejsc pracy, realizowanie się - to wszystko jest godne pochwały. Ale wciąż nie mogę wyjść z podziwu dla kreatywności właściciela, który zdecydował się nazwać to miejsce “agroturystyką”. 

Przez takie hasło rozumie się - nie tylko potocznie - “proste usługi terenów wiejskich”: od zakwaterowania, poprzez wyżywienie, po lokalne atrakcje, np. jazdę konną czy uczestnictwo w pracach gospodarskich. Atrakcyjność pobytu gości wzrasta, gdy mogą wziąć udział w codziennych zajęciach w gospodarstwie. Bo agroturystyka ma (miała?) być ofertą ludzi wsi dla “mieszczuchów”, którzy na co dzień nie mają okazji doić krów, wypasać owiec, piec chleba czy wytwarzać serów. Dla nich - to atrakcja, za którą gotowi są zapłacić. Dla lokalnych rolników - okazja, by dorobić. 

Można więc zapraszać do palmiarni, pokazywać kolorowe kameleony, papugi i egzotyczne rybki obok owiec i danieli, a nawet organizować balonowe festiwale i laserowe pokazy - bo nie jest to zabronione. Tylko po co nazywać to agroturystyką? I jaki ma to związek z naszym regionem? 

“Formuła biznesu społecznego” 

Rozumiem pojęcie “społecznej odpowiedzialności biznesu”. W najprostszym ujęciu to dbałość firm nie tylko o finanse i własną pozycję, ale też o dobro lokalnej społeczności czy środowiska. To się chwali, choć najczęściej to po prostu PR-owa zagrywka. 

Ale czym jest “formuła biznesu społecznego”? 

Wiesław Cholewa ma właśnie taką koncepcję. Jak mówi: zysk na ostatnim miejscu. Bo jest bogaty (“jak na polskie warunki”), a po latach dochodzenia do fortuny chce działać społecznie. Nie musi zarabiać. A nasz region tak go urzeka, że inwestuje swoje pieniądze, by pomóc jego mieszkańcom i pokazać im, jak wykorzystać potencjał tego miejsca. Jest przy tym tak “odkrywczy”, że swój ośrodek reklamuje hasłem: “Odkryj Beskid Wyspowy”. Brzmi znajomo?

(Tu miał być jeszcze akapit rozliczający temat ciągłego “rozdzielania” prywatnych działań Wiesława Cholewy i inicjatyw fundacji IDEANOVA, której jest założycielem i prezesem, ale autor tego felietonu doszedł do wniosku, że nie ma to sensu).  

“Schronisko turystyczne”

Mając powyższe na uwadze, nie rozumiem więc, czemu Wiesław Cholewa dziwi się dystansowi, z jakim lokalna społeczność podchodzi do pomysłu budowy “schroniska” na Jeżowej Wodzie.

Bo skoro był na liście Forbesa, ale twierdzi że wcale nie należał do 100 najbogatszych Polaków, jego agroturystyka nie jest agroturystyką, a jego biznes nie musi zarabiać, to czym będzie obiekt, którego futurystyczne koncepcje mogliśmy oglądać przy głosowaniu w konkursie architektonicznym?

Gdy w poprzedniej rozmowie zwróciłem uwagę, że założenia inwestycji Wiesława Cholewy (a nie, przepraszam - fundacji!) przypominają raczej usługi hotelarskie, deweloper-społecznik wyraźnie się obruszył i odparł, że tego obiektu (z restauracją, salą na 150 gości i mini-spa) nie można nazwać hotelem. 

Jako że popełniłem ten rażący błąd, na koniec mogę potwierdzić tytułową tezę: nie każdy potrafi nazywać rzeczy po imieniu. 

O tym, kto zwyciężył w konkursie architektonicznym zorganizowanym przez fundację IDEANOVA pisaliśmy w czwartek  Jeżowa Woda - znany zwycięzca.  

Komentarze (11)

malarz
2023-10-03 07:24:11
1 2
największym naszym atutem są małe resztki dziewiczej przyrody , jakim trzeba być typem , aby wchodzić w To z butami
Odpowiedz
mdlimanowa
2023-10-03 07:38:28
1 1
Jak przyjdzie nowa pandemia, to to ślag trafi i będzie gawra dla misia
Odpowiedz
inkaust
2023-10-03 08:34:52
0 3
O jak dobrze, że o tym piszecie wprost. Dotychczas to tylko w komentarzach do Waszych artykułów można było przeczytać o tym "złotoustym" inwestorze Cholewie, który lubuje się w wielkich słowach. Jak czyta się te jego wypowiedzi i oficjalne teksty na profilu fundacji to złość człowieka bierze, bo od razu widać, że biorą człowieka za idiotę. Gala była "ekscytująca", jury jest "szacowne", a ich bardzo przeciętne projekty warsztatowe (gdzie dzieci zwijają świeczkę z wosku pszczelego lub seniorzy robią mydło) są "wspaniałe", "unikatowe" i "gwarantują niezapomniane chwile pełne wspaniałych doświadczeń" i "niesamowite możliwości rozwoju". Serio? Słowa przez nich są tak nadużywane lub używane w złym kontekście, że prawie wszystkie trzeba brać w cudzysłów - począwszy od "agroturystyki" i "schroniska", przez "ekologię" i "edukację", a na "rozwoju" i "biznesie społecznym" kończąc.
Odpowiedz
inkaust
2023-10-03 08:37:36
0 1
No i ta nieszczęsna "debata społeczna", na którą zaproszono wszystkich tylko nie bezpośrednich mieszkańców (poprawili potem posty po komentarzach na FB) i to dzień przed wydarzeniem. Odbywało się w środku tygodnia południe. Na prawdę bardzo im zależało, że nikt się nie pojawił. I była jakaś marna garstka klakierów i jeden z bezpośrednich mieszkańców, który urwał się z pracy. Ale na fb oczywiście ogłoszono sukces spotkania, nie pisząc nic merytorycznego. Nie pisano o marnej frekwencji, a o tym, że "na debatę zostało zaproszonych ponad 500 gości, w tym wysokie rangi urzędników, przedstawicieli samorządów, organizacji turystycznych, architektów, mediów i innych zainteresowanych stron". To jest komunikowanie się rodem z PRL-u, nowa odmiana nowomowy.
Odpowiedz
inkaust
2023-10-03 08:44:11
0 2
Inną sprawą jest jeszcze rozdmuchiwanie faktów - jak biogramy bardzo słabego "Gremium Jurorskie" (pomijam już nadużywanie dużych liter, które ma podkreślać "szacowność" tej grupy). Podejrzewam, że wybór projektu francuskiego projektanta też miał na celu m.in. pokazanie jak "światowy" był to konkurs. Swoja drogą nigdy oficjalnie nie skomentowano zaproszenia, a następnie odejścia z jury Mieczysława Urygi - starosty limanowskiego czy jego kolegi z PIS-u Grzegorz Biedroń - radnego sejmiku województwa i prezesa Małopolskiej Organizacji Turystycznej. I skąd tak szybko Cholewa dostaje pozwolenia, na które przeciętny mieszkaniec musiałby długo czekać (i pewnie ich nie dostać). Tu konieczny byłby jakiś dziennikarz śledczy, który wejdzie do gminy Łukowica oraz Limanowa i ujawni to co i tak lokalnie jest tajemnicą poliszynela.
Odpowiedz
pomidorowa
2023-10-03 08:54:40
0 2
I jeszcze nazwanie "agroturystyki" w Przyszowej nazwą oddalonego o kilka kilometrów przysiółka w Roztoce. Tak, że początkowo nikt nie wiedział, gdzie w końcu ma powstawać ten hotel. Jedyną opcją dla inwestora i jego fundacji (fakt, że tu trudno się połapać kiedy wypowiada się Cholewa-milioner, a kiedy Cholewa-prezes), żeby zachować w tym wszystkim twarz to rezygnacja z budowy tego kuriozum na wysokości prawie 900 m. Niech się skupi na rozbudowie Przyszowej - hotel, apartamentowiec, sala widowiskowa - ma co tam robić. Słusznie się mieszkańcy zebrali z tą petycją, teraz czekam jeszcze, aż głośno zaczną wypowiadać się mieszkańcy Przyszowej, gdzie większość ma dość tego dewelopera, ciągłego skupowania kolejnych działek, zmian w planach zagospodarowania i kolejnych "rozwijających region" pomysłów.
Odpowiedz
Jaworina
2023-10-03 11:45:10
1 3
Myślę że prawie każdy potrafi nazywać rzeczy po imieniu, ale wtedy żaden felieton by nie przeszedł ze względu na słowa uważane powszechnie za super obrzydliwe i niecenzuralne rażące uszy koneserów i pobożnych obywateli PISlandu i najbliższej okolicy. A takiego traktowanie Beskidu Wyspowego nigdy nie wybaczą nam nasi potomkowie bo wyjątkowa mara i obciach.. I tyle w tym temacie szanowne ziomalki i ziomale.
Odpowiedz
Manitou
2023-10-03 15:52:43
0 0
Niestety, taka "agroturystyka" jacy "agroturyści" . teraźniejszy turysta to nie turysta któremu wystarczył byle jaki kąt do spania i konserwa w plecaku, dzisiejszy turysta to taki który chce dobrze spać, dobrze zjeść, mieć gdzie zaparkować swój pojazd. Atrakcją dla takiego "agroturysty" w dzisiejszych czasach nie jest wyrzucanie obornika czy grabienie siana i chcąc przyciągnąć i zarobić na takich "agroturystach" trzeba im dać wygodę i rozrywkę! Owszem nie może się to odbywać kosztem niszczenia przyrody ale nie można zarzucać inwestorowi że wie iż dojeniem krów czy sadzaniem kur już dziś nie zachęci "mieszczuchów" do przyjazdu. Teraz Liczy się wygoda i luksus, fajnie powędrować wśród przyrody ale potem jeszcze fajniej zjeść dobry obiad i wziąć ciepłą kąpiel. Takie czasy i już tego nie zmienimy.
inkaust
2023-10-03 19:09:21
0 0
@Manitou, no i w porządku, ale jak pisze autor artykułu, nazywajmy rzeczy po imieniu i nie ściemniajmy, że coś jest "schroniskiem" jak planujemy budować hotel. Ja rozumiem, że tu akurat chodzi o wybieg prawny, bo na hotel Cholewa nie dostałby pozwolenia, a na "schronisko" tak, a jeszcze za publiczne pieniądze przeznaczone na prawdziwe schroniska uda mu się tego potworka zbudować. To jest biznesmen deweloper, nie doszedł do setki Forbesa działając w imię dobra społecznego i ekologii. On wie jak się poruszać na granicy prawa praz wie jak nie zostać złapanym. Używanie tych wielkich słów ma jedynie nabrać tych, którzy nie widzą, że to tylko czcze gadanie. Chodzi tylko o nadzianie jego własnej kieszeni.
Odpowiedz
szaradaa
2023-10-03 20:36:28
0 0
Czasami pycha kroczy przed upadkiem !!!!!!!!!!!!
Biblijną wieżę Babel też planowali ludzie wybudować taką, aby sięgała nieba , ala Bóg uznał, że jeżeli ją zbudują to nie będzie dla nich rzeczy niemożliwych i nikt ich nie powstrzyma.
No chyba że , siła wyższa zadziała ?
Odpowiedz
TenNiezaleznyGosc
2023-10-05 09:32:36
1 0
Po raz kolejny odzywają się konta, które służą tylko krytyce a niektóre powstały tylko po to, by atakować inwestycje w regionie, chyba najwyższa pora zacząć bardziej przyglądać się kilku sprawom i sprawdzić komu tak bardzo zależy, żeby nasz region się nie rozwijał. Sprawdźmy jakim instytucjom, regionom czy firmom może zależeć na blokowaniu rozwoju turystycznego w regionie Gorców i Beskidu Wyspowego. A powiązań i zależności widzę coraz więcej, aż dziwne, że niezależni dziennikarze z regionu tego nie widzą.
Odpowiedz
Zgłoszenie komentarza
Komentarz który zgłaszasz:
"Felieton: nie każdy potrafi nazywać rzeczy po imieniu"
Komentarz który zgłaszasz:
Adres
Pole nie możę być puste
Powód zgłoszenia
Pole nie możę być puste
Anuluj
Dodaj odpowiedź do komentarza:
Anuluj

Może Cię zaciekawić

Sport

Pozostałe

Twój news: przyślij do nas zdjęcia lub film na kontakt@limanowa.in