Baner
22°   dziś 20°   jutro
Sobota, 04 maja Monika, Florian, Władysław, Michał

"Dżentelmeńska umowa" z wojewodą ws. romskich uchodźców?

Opublikowano 28.10.2023 06:30:00 Zaktualizowano 31.10.2023 20:44:19 pan
19 10194

Burzliwy przebieg miała wczorajsza sesja Rady Gminy Niedźwiedź. W jej trakcie poruszono problemy z ośrodkiem przyjmującym uchodźców, związków jego właściciela z przewodniczącym Rady Gminy oraz “dżentelmeńskiej umowy” władz samorządu z wojewodą, dotyczącej limitu uchodźców i ich “selekcji” etnicznej.

Główne wątki: 

  • W trakcie dyskusji padł wniosek ze strony jednego z gości, aby odwołać z funkcji Zenona Dziedzica z powodu jego zatrudnienia u lokalnego przedsiębiorcy, co ma powodować “stronniczość” przewodniczącego Rady Gminy przy budzącej kontrowersji działalności ośrodka w Koninkach. 
  • Wójt Rafał Rusnak mówił o petycji mieszkańców, której efektem miała być “dżentelmeńska umowa” z wojewodą, obejmująca limit pobytu 150 osób w tym ośrodku i zakaz kwaterowania w nim osób pochodzenia romskiego. 
  • Mieszkańcy mają narzekać na awantury, przez które czują się zagrożeni. Padały głosy, że z powodu dużej liczby uchodźców zmniejszyła się liczba turystów, odwiedzających gminę Niedźwiedź. 
  • Przypominamy wątpliwości odnośnie praktyk ośrodka, proszącego o wsparcie ze strony mieszkańców m.in. poprzez zbiórkę żywności oraz kwoty, jakie w tym czasie przedsiębiorcy wypłacano z publicznej kasy za przyjmowanie uciekinierów z ogarniętej wojną Ukrainy.

Uchodźcy zamiast turystów. Mieszkańcy protestują 

Na terenie gminy Niedźwiedź według aktualnych danych przebywa w sumie 424 uchodźców z Ukrainy. Wszyscy są zakwaterowani w ośrodkach i gospodarstwach agroturystycznych, przy czym w ośrodku w Koninkach schronienie znalazła większa część z nich - 286. 

Według części osób, które wypowiadały się na wczorajszej sesji Rady Gminy Niedźwiedź, obecność tych osób powoduje kilka problemów, które mają odczuwać mieszkańcy miejscowości. 

Ci ludzie nie pracują, nie chodzą do szkoły, piją. Po przystankach trzeba po nich sprzątać. Ile to ma trwać? - pytał sołtys miejscowości Tadeusz Cichański. 
Mamy obawy, boimy się tych ludzi, mieszkańcy nie czują się bezpiecznie. Jeśli tym osobom zostaną zapewnione odpowiednie warunki, to nie będzie się szerzyła patologia - wskazała radna Halina Palka. 

Ile było incydentów budzących obawy mieszkańców i jaki miały charakter? Tego dokładnie nie omówiono. Szerzej opinia publiczna poznała tylko jedno zdarzenie, które opisywaliśmy w artykule: Bójka w ośrodku dla uchodźców - są zatrzymani

Zobacz również:

Podczas obrad słychać było głosy, że ośrodek - dawniej wypoczynkowy - stał się w ostatnich miesiącach ośrodkiem wyłącznie dla uchodźców, a należny za ich kwaterowanie zwrot kosztów – finansowany z publicznych pieniędzy – stanowi teraz główne źródło dochodów jego właściciela. 

Z wypowiedzi, które padły na sesji, wynika także, iż w gminie Niedźwiedź, zamiast ubywać obywateli Ukrainy, jak ma to miejsce w innych miejscowościach, przeciwnie - ciągle ich przybywa. Sam wójt na wczorajszej sesji ocenił, że ma to niekorzystny wpływ na samorząd. 


O kontrowersyjnych praktykach właściciela ośrodka, a także o kwotach, które zostały mu przyznane w ramach zwrotu kosztów kwaterowania uchodźców, przypomnimy w dalszej części tego artykułu. 


“Dżentelmeńska umowa” z wojewodą? Limit uchodźców, “nie” dla Romów

Podczas sesji poruszono losy pierwszej petycji mieszkańców w sprawie uciążliwości, które miała odczuwać lokalna społeczność z powodu dużej liczby osób kwaterowanych w ośrodku w Koninkach. Protest z podpisami miał trafić do wojewody małopolskiego Łukasza Kmity. 

Z przebiegu dyskusji na wczorajszej sesji wynika, że po kilku miesiącach problem znów zaczął narastać, a władze gminy miały zachęcać mieszkańców do składania podpisów pod kolejnym protestem. 

Dziwi mnie bardzo fakt, że pierwsze podpisy, które były zbierane, poszły do wojewody. Tak jak pan sołtys, słyszę teraz o jakichś “dżentelmeńskich umowach”. Nie wiem, czy urząd wojewódzki nie wiedział, co miał robić z tymi pierwszymi podpisami? Dla mnie to jest bardzo dziwne, bo wojewoda otrzymał petycję od mieszkańców. To niewyjaśniona sprawa: umówimy się jakoś “dżentelmeńsko” i jak sprawa ucichnie, po dwóch czy trzech miesiącach mamy to samo. To po co mieszkańcy się fatygowali, skoro urząd wojewódzki i wojewoda nam rzekomo w tej sprawie nie pomógł? Panie wójcie, pan zaniósł te podpisy do wojewody? Czy one rzeczywiście tam trafiły? I co to była za dżentelmeńska rozmowa z wojewodą? Skoro dalej mamy taki bajzel, jak mieliśmy? - dociekał radny Kazimierz Wsolak.
Rozumiem, że winnego się czasem szuka i teraz winny jest wojewoda. Były tu służby wojewody i starostwa, rok temu odbyło się kilka spotkań, również z tym przedsiębiorcą. I nie chodzi o to, żeby kogoś gnębić, tylko żeby nie przynosiło to szkody nam wszystkim. Słyszę skargi, że ruch turystyczny jest mniejszy w Koninkach, więc to przynosi jakieś straty dla gminy, to chyba logiczne. Pamiętam rozmowy o rozwoju potencjału turystycznego gminy i sprowadzały się one do jednego tematu - przypominał Rafał Rusnak. 

Odpowiadając na pytanie radnego o rozmowy z wojewodą, wójt powiedział:

Była dżentelmeńska umowa: 150 uchodźców i żeby nie przyjmować uchodźców pochodzenia romskiego. No tak było. To przetrwało jakiś niedługi czas, nie jestem w stanie określić precyzyjnie. 

Dalej wójt wskazał, że od różnych osób napływały do niego skargi, także od sołtysa wsi. Dlatego miał sugerować mieszkańcom napisanie petycji i zebranie podpisów popierających ją osób. 

Pamiętam taką sytuację: jestem gdzieś na jakieś uroczystości, jakiś mieszkaniec Poręby Wielkiej co 5 minut wydzwania do mnie mówiąc, że gdzieś tam uchodźcy pochodzenia romskiego się awanturują, że są jakieś ekscesy, a policja nie reaguje. Wydzwania do mnie, ja dzwonię na policję, żeby zareagowała. Tak było. Żeby do takich sytuacji nie dochodziło, w tym roku przekazywałem osobom właściwym, żeby czymś takim się zająć. No ale już pomijając to, efekt jest dzisiaj taki, jaki jest. Podpisy są zebrane, petycja jest. Być może się to rozwiąże się to jaki sposób naturalny prawdopodobnie, ale nie otrzymałem odpowiedzi kiedy zostanie finansowanie (pobytu uchodźców w ośrodkach - przyp. red.) obcięte czy ścięte. No ale myślę że nie ma co czekać, bo w tak zwanym międzyczasie mogą się wydarzyć rzeczy, które będą miały daleko idące konsekwencje w przyszłości - podsumował Rafał Rusnak. 
Dla mnie to szokujące, że urząd wojewódzki i wojewoda wiedzą, jak pan mówi, że budynek jest przystosowany na 150 - 160 osób, to rozumiem, że za tyle płacą. A tu jest 260 osób czy tam ile, już nie wnikajmy. Przecież nawet w więzieniu jest jakiś metraż wymagany dla zwykłego więźnia, a tutaj metraż jest przekroczony i władze wojewódzkie się tym nie zajmują? Dla mnie to jest coś nie tak - zakończył radny Wsolak. 

Wczoraj, pracując nad tym materiałem, skontaktowaliśmy się z biurem prasowym urzędu wojewódzkiego. W rozmowie telefonicznej omówiliśmy kontekst sprawy i poprosiliśmy o stanowisko wojewody. W kolejnej rozmowie przekazano nam, iż Łukaszowi Kmicie przedstawiono omawiany na sesji w Niedźwiedziu temat. Tak jak nam polecono, pytania w tej sprawie przesłaliśmy pocztą elektroniczną. Do momentu publikacji tego artykułu nie otrzymaliśmy odpowiedzi. 

Będziemy powracać do sprawy domniemanej “dżentelmeńskiej umowy”, jaka miała zostać zawarta między władzami gminy i wojewodą w sprawie “limitu” uchodźców w ośrodku oraz ich “selekcji” pod kątem pochodzenia etnicznego. 


Przewodniczący “w kieszeni przedsiębiorcy”? 

Całą wczorajszą dyskusję zainicjowała obecność i wystąpienie mieszkańca Koninek. Miał on zabierać głos także podczas poprzednich obrad, które odbyły się przed miesiącem. Mężczyzna mówił o swojej interwencji u wojewody, zadał również pytania przewodniczącemu Zenonowi Dziedzicowi na temat jego zatrudnienia. 

Dotarłem do wojewody i wojewoda pochylił się nad tym problemem, skierował mnie do osób, które zajmują się tą sprawą, czyli do dyrektora ds. prawnych oraz do dyrektora ds. bezpieczeństwa, który zajmuje się uchodźcami. Wypracowaliśmy pewien schemat jak należy to załatwić. No ale… Jest właśnie “ale”. Urząd wojewody bardzo chętnie by się zajął tą sprawą, tylko jest jedna wątpliwość, którą chciałbym teraz poruszyć. Obiecałem w urzędzie wojewódzkim że zadam to pytanie: Czy to prawda że pracuje pan w firmie (przedsiębiorcy prowadzącego ośrodek - przyp. red.)? - zwrócił się jeden z inicjatorów protestu do przewodniczącego Zenona Dziedzica. 

Gdy usłyszał odpowiedź twierdzącą, dopytywał dalej, chcąc dowiedzieć się jaki charakter ma wykonywana przez Zenona Dziedzica praca w tym ośrodku, czy jest to zatrudnienie stałe, czy też okresowe świadczenie usług. Na te kwestie nie uzyskał jednak odpowiedzi. 

Nie sądzę, żebym musiał odpowiadać na te pytania i proszę nie brnąć w ten ślepy zaułek, bo jestem w stanie panu odebrać głos - ripostował przewodniczący Rady Gminy.  
To nie są rozliczenia prywatne, a ja nie jestem na przesłuchaniu. Proszę zadawać pytania związane z tematem, który pan przyniósł na forum rady - dodał Zenon Dziedzic. 
To jest właśnie ten temat. Bo czy to jest kwestia etyczna, że jeżeli pan siedzi w kieszeni u tego przedsiębiorcy, czyli dostaje pan pieniądze, a my nie wiemy teraz, za co pan je dostaje te pieniądze, to czy pan nie powinien się wyłączyć z tej dyskusji? Czy nie uważa pan, że jest tu konflikt interesów i że powinien pan po prostu wyznaczyć wiceprzewodniczącego do takiej dyskusji? - postulował członek społeczności Koninek. 
Ależ ja się w 100% zgadzam. Ja nie zabieram głosu, ja tylko udzielam głosu. Radni mogą to potwierdzić, że jeżeli temat ośrodka był poruszany, ja od razu mówiłem, że jestem stroną i wyłączam się. Nie uczestniczyłem w pracach komisji, ani w opinowaniu, ani w skargach. Mogą to radni potwierdzić - przekonywał Zenon Dziedzic. 

Kolejno doszło do dosyć ostrej wymiany zdań pomiędzy osobą, która zainicjowała dyskusję, a radnym Radosławem Kapturkiewiczem. W dyskusji padło sporo uszczypliwości. 

Ten przedsiębiorca zajmuje się przyjmowaniem uchodźców za pieniądze, mając w kieszeni przewodniczącego rady. Uważam, że to jest sytuacja niestosowna - powrócił do wątku uczestnik sesji. 
Nie wiem, czy jest pan świadomy swoich publicznych słów, określających że “jestem w kieszeni” u kogoś. Może to być wykorzystane przeciwko panu - odpowiedział Zenon Dziedzic. 

Ponownie przypominał swoją deklarację, że nigdy nie angażował się z pozycji radnego w sprawy dotyczące ośrodka, w którym jest zatrudniony. Mówił też, że “publicznie upoważnia” wiceprzewodniczącego do powołania zespołu i zajęcia się tą sprawą, o ile taką wolę wyrazi większość radnych. 

Ja nie chcę mieć tutaj insynuacji ze strony człowieka obcego dla mnie, nic nie znaczącego, że ja jestem “u kogoś w kieszeni” - powiedział przewodniczący. 

Dalej goszczący na sesji mężczyzna wskazywał, że jest w dobrym kontakcie z wójtem, a jedynym powodem, przez który “sprawa jeszcze nie ruszyła” jest brak “grupy zadaniowej”, która miałaby się składać znających administracyjne procedury. 

Mamy schemat działania i wiemy, co mamy robić. Wiemy, kto za to odpowiada i wiemy kogo nacisnąć. Możemy problem rozwiązać w tydzień, tylko ja nie mam grupy zadaniowej ja nie mam osób, które pomogły w tym, a ja sam niewiele mogę zrobić, bo nie jestem ani radnym, ani pracownikiem urzędu - tłumaczył. 

Nie chciał jednak zdradzać szczegółów wyznaczonej ścieżki postępowania z powodu… obecności Zenona Dziedzica. 

Nie mogę tego mówić, bo jeżeli przewodniczącym Rady Gminy jest człowiek, który jest pracownikiem najemnym tego przedsiębiorcy, to ja nie mam zaufania w ogóle do tej rady gminy. I ludzie, którzy zbierają podpisy, też nie mogą mieć zaufania. O czym ja będę mówił jak tutaj macki sięgają wszędzie. Człowiek, który jest wizytówką naszej gminy, jest po prostu jego pracownikiem (tego przedsiębiorcy - przyp. red.) i on może w każdej chwili poprowadzić obrady w taki sposób, że jedna czy druga osoba wyjdzie po prostu na idiotę - zarzucił. 

Zenon Dziedzic domagał się przedstawienia choćby jednego przykładu jego stronniczego działania w tej sprawie czy podczas prowadzenia dyskusji, ale go nie usłyszał. 

- Pan w ogóle nie powinien prowadzić tych obrad. Chyba że panu etyka jest panu bardzo obca. Nie powinien pan zabierać głosu, bo jest pan stronniczy. Pan zarabia na tej sytuacji, taka jest prawda. (Szef - przyp. red.) płaci panu z czegoś, przecież nie z wyciągu, który nie działa. 
- Gdyby pan miał odrobinę oleju w głowie, to wiedziałby pan, że nie płaci mi za bycie przewodniczącym, tylko za pracę wykonywaną u niego. Zaczyna się pan ośmieszać w tym momencie. 

Po tej wymianie zdań głos zabierali kolejni radni. W dyskusję wkradł się chaos, co wykorzystał Zenon Dziedzic, aby ją zakończyć. 

Myślę, że zmierza to w złą stronę. Żeby uspokoić emocje, zakończmy ten temat - powiedział przewodniczący Rady Gminy Niedźwiedź. 

Milionowe zwroty za uchodźców i zbiórki wśród mieszkańców

Po przyjęciu pierwszej dużej grupy uchodźców z Ukrainy, w marcu ubiegłego roku ośrodek w Koninkach apelował o pomoc do mieszkańców za pośrednictwem mediów społecznościowych. 

Proszono o dobrowolne przekazywanie nie tylko odzieży, przedmiotów codziennego użytku czy środków higieny, ale również: kawy i mleka, owoców, zup błyskawicznych, ciastek i krakersów, jak również artykułów do sprzątania, sztućców i talerzyków jednorazowych. Zwrócono się także o przekazanie łóżeczek turystycznych dla dzieci. Na liście znalazły się ponadto “miski do prania ręcznego”. 

Wzbudziło to spore wątpliwości, gdyż były to rzeczy i artykuły, które teoretycznie powinny mieścić się w kwocie, jaką ośrodek miał zagwarantowaną tytułem zwrotu kosztów. Dla właścicieli hoteli, pensjonatów czy gospodarstw agroturystycznych stawka wynosiła wówczas 120 zł za dobę pobytu każdej osoby. 

Na początku tego roku przedstawiliśmy dane dotyczące sumy wypłaconych przedsiębiorcom publicznych pieniędzy za zwrot kosztów zakwaterowania. W powiecie limanowskim rekordzistą pod względem wysokości otrzymanego zwrotu był właśnie właściciel wspomnianego ośrodka w Koninkach. W okresie od 24 lutego 2022 roku do 5 stycznia 2023 roku otrzymał on 5 mln 179 tys. zł. Uśredniając, było to przeszło 500 tys. zł miesięcznie. 


W najbliższym czasie zamierzamy wystąpić o aktualne dane na temat łącznej kwoty, przelanej lokalnym przedsiębiorcom za kwaterowanie uchodźców od początku rosyjskiej inwazji na Ukrainę. 


Czy uważasz taką sytuację za normalną?

TAK NIE
Dziękujemy za oddanie głosu !
TAK: 4 NIE: 91
Możliwość komentowania została wyłączona przez administratora
Zgłoszenie komentarza
Komentarz który zgłaszasz:
""Dżentelmeńska umowa" z wojewodą ws. romskich uchodźców? "
Komentarz który zgłaszasz:
Adres
Pole nie możę być puste
Powód zgłoszenia
Pole nie możę być puste
Anuluj
Dodaj odpowiedź do komentarza:
Anuluj

Może Cię zaciekawić

Sport

Pozostałe

Twój news: przyślij do nas zdjęcia lub film na kontakt@limanowa.in