Wiocha to mało powiedziane, jeden z drugim prostaki nosa poza własne podwórko i okoliczne wsie nie wychylił i rżną niewiadomo kogo a w głowach pustka. Dziadostwo że aż żal. Szkoda jedynie syfu jaki robią matoły do okoła.

I to jest niesamowite. Ślady oleju, monitoring, a ta ekipa nieudaczników nic nie potrafi zrobić. Czy to jest normalne? Nie jestem jakimś pętakiem krzyczącym JP na 100% ale po prostu jak się widzi te nieudolne działania naszej policji to się płakać chce. Potrafi jeden z drugim dać po oczach gazem łzawiącym na wiejskim festynie a potem odgrażać się tatusiem, wujkiem i resztą rodzinki z policji, względnie wlepić mandat za wyrzucenie śmiecia na chodnik (pod warunkiem że wyrzucający nie wygląda zbyt groźnie) i to by było na tyle, żal ogarnia jak się na to patrzy. Czekam aż wreszcie ktoś kiedyś przy okazji jakiejś debaty czy jakiegoś zebrania w UM lub starostwie, odważy sie ich wprost skrytykować i wyrazić opinię mieszkańców na ich temat.

nikt - o czym ty człowieku opowiadasz, jaki ochroniarz, gdyby ogrodzenie wyglądało jak należy (a to zdaje się juz leży w ramach uprawnień a nawet obowiązków MZGKiM) problem z tym 'wysypiskiem' byłby znacznie mniejszy. Woda gorsza niż w Warszawie? Otóż cała aglomeracja śląska mimo powszechnego i znacznego zanieczyszczenia środowiska cieszy się mniej cuchnącą wodą w kranie. Niestety obawiam się że w znacznej mierze jakość wody zalezy nie tyle od tego kilkudziesięciometrowego odcinka rzeki co od stanu całego górnego biegu rzeki. Niestety na głupotę i ciemnotę ludzką nie ma rady. Nie wspominając już o spuszczaniu do rzek ścieków przez różne zakłady o czym było już pisane na limanowa.in nie raz i czym nie raczą zająć się odpowiednie służby.

Odnośnie artykułu, to bardzo dobrze ukazuje jak media manipulują opinią publiczną, niestety mało ludzi stara się wyciągać własne wnioski z tego co się dzieje, a jedynie łyka jak pelikan to co powiedzą w tv, nie myśląc nad tym za wiele, nie rozumiejąc że wszystkie media w kraju są w pewien sposób upolitycznione i pokazują fakty jednostronnie, aby nasunąć pewien tok rozumowania bo mają w tym cel. Co do wszystkich malkontentów, którym tak w Polsce źle i nie dobrze a na zachodzie tak cudownie, sprawa jest prosta: nikt nikomu nie broni dzisiaj żyć i pracować gdzie komu się żywnie podoba, jeśli masz odpowiednie kwalifikacje, znasz dobrze język wyjedź za granicę skoro tam tak dobrze, jeśli nie to nie narzekaj bo bez tego za granicą jako imigrant byłbyś nikim, a przy okazji jeśli już zostajesz w kraju to przynajmniej nie sraj do własnego gniazda.

Były burmistrz bezradnie rozkłada ręce - to tak jak ja bym chciał sprzedać przedmiot komuś znajomemu i w tym celu wystawił go na licytację. Licytację wygrałby i kupił to ktoś inny. Nic tylko bezradnie rozłożyć ręce nad własną głupotą.

KaKropka - nie pomyślałaś że może tu nie chodzi o zazdrość a raczej o dobre i skuteczne funkcjonowanie? Przykładowo weźmy dział promocji regionu - tym powinni zajmować się ludzie znający się na rzeczy a nie paniusia z ledwo zdaną maturą, bo od kalendarzy i długopisów region raczej nie zaistnieje w świadomości szerszego kręgu turystów. No ale jeśli komuś trzeba takie rzeczy tłumaczyc...

tu nie rozchodzi się o to czy to jest wychodzone i załatwiane, oraz to jak to jest załatwiane. Chodzi tylko i wyłącznie o to podejmowanie takich akcji na około pół roku przed wyborami. Jak wielu juz napisało, miną wybory, będzie kolejna kadencja i znowu brak działań aż do koljnego okresu przedwyborczego.

'jedynym konkretnym posłem z ziemi limanowskiej' - taaa konkretnie to on sie ummie wbić na każdą studniówkę w powiecie i to tyle jeśli chodzi o jego konkretność, a swoje wazeliniarskie peany ku czci posła oraz PSL i 'jedyne słuszne prawdy' zostaw na czas agitacji wśród społeczności wiejskiej przed wyborami. Prawda jest taka że pan poseł będąc u żłobu dopiero przed wyborami przypomina sobie o Limanowej, ten człowiek właściwie nie istnieje jeśli chodzić o aktywność na rzecz regionu, niestety większość i tak odda na niego głos bo to będzie pewnie jedyne nazwisko z listy jakie kojarzą...

Takie szkolenia nie byłyby potrzebne gdyby do pracy przyjmowani byli, jak już wyżej wspomniano, ludzie z wykształceniem kierunkowym, a nie 'kabaret starszych pań' z licencjatem zrobionym w trybie zaocznym w jakiejś pożal się Boże, wyższej szkole nicnierobienia, bądź co gorsza młode lale świeżo po maturze (ledwo zdanej, bądź darowanej z łaski Wielkiego Edukatora Giertycha - może nie będę nadmieniał konkretnych nazwisk). No ale cóż, gdy decydują znajomości a nie kwalifikacje, i maniery, trudno spodziewać się czegoś innego.