Współczesna oligarchia
Paweł Zastrzeżyński
Wojna na Ukrainie otwiera nam szeroko oczy. To, co do niedawna niewyobrażalne, staje się bardzo realne. Namacalne. Przed wybuchem wojny, wszyscy czuliśmy ciągle oddech Moskwy. To był ten sam smród stalinowskich ust, ale od kilkudziesięciu lat, traktowany jako zapach wolności. Przez strach przed agresją Rosji, zapach rozkładanych ciał gnijących w naszej pamięci, był uzasadniany, że tak trzeba. Dla świętego spokoju. Nie mogliśmy nawet zburzyć pomników, które upamiętniały komunistycznych oprawców, bo co na to Moskwa? Dziś to się zmienia, ale też odkrywa przestrzeń, w której od 30 lat przyszło nam żyć. Dom, w którym śmierdziało i ciągle śmierdzi trupem. Jednak potrafiliśmy i potrafimy to uzasadnić. Limanowa jest tego przykładem.