Baner
20°   dziś 23°   jutro
Sobota, 04 maja Monika, Florian, Władysław, Michał

Przegląd przedwojennej prasy - cz. XIV

Opublikowano 17.12.2023 07:15:00 Zaktualizowano 17.12.2023 07:52:20 pan
3 3127

O czym rozpisywały się lokalne gazety tuż przed wybuchem II wojny światowej? Które wydarzenia budziły największe zaciekawienie i kontrowersje w społeczeństwie powiatu? Jak wyglądało życie mieszkańców Limanowszczyzny sto lat temu? Dziś publikujemy felieton na temat letniskowych aspiracjach Mszany Dolnej w 1932 r. i "biurokratycznych hamulcach" dla rozwoju turystyki.

Kurjer Czerwony
Nr 192
Warszawa, 23 sierpnia 1932 r. 

Raj letników na Podkarpaciu
Wieś góralska, gdzie się skrapia ulice - Letnisko rośnie samorzutnie - Wspaniała przyszłość - Biurokratyczne hamulce

Mszana Dolna, w sierpniu

To była prawdziwa niespodzianka! 

Zobacz również:

Wyszłam z małej stacyjki, dokad przyjechałam po szeregu lat nieobecności w tych górach, które znam tak dobrze... Znają je zresztą pod nazwą “Gorców" niemal polscy, a przede wszystkiem krakowscy turyści, młodzież i wycieczkowicze, wszerz i wzdłuż od Babiej Góry po Turbacz.  

Uśmiechają sie naokoło Lubogoszcz, Strzebol, Luboń, z 1000 met. wyżyny i te pomniejsze wierzchołki, lecz uwagę moją pochłania na raz niezwykłe zjawisko. Oto od strony miasteczka nadjeżdża ni mniej ni więcej tylko elegancki beczko-wóz, polewający droge. 

No, no! W mało którem, chyba sporem mieście są takie ,,luksusy". A przeceż Mszana Dolna - to  wieś góralska, licząca 4 tysiące mieszkańców i miejscowy uniwersytet końszechnej. Jednak ta troska o porzączy się na 7 klasach szkoły powdek i higiene jest wzruszająca! Zwłaszcza dla kogoś przybyłego Warszawy, gdzie w dzielnicach willowych każą nam brodzić w ku rzu po kostki i gdzie sprawa sprowadzenia wody z Wisły w beczce tak długo chodzi z komisji do komisii, że tymczasem połowa dzieciarni dostaje gruźlicy. 

Dwa razy dziennie przejeżdża przez ulice, place i drogi tutejsze ów wóz z wodą, dzięki czemu ludność miejscowa i goście letnicy z prawdziwa przyjemnością używaja spacerów w dzień i wieczorami. 

W tej dolinie górskiej żyje się, jak w bajce. Można robić, co się chce. Można łowić pstrągi i jelce na wędkę, można kąpać się w słońcu i wodzie rzecznej, można robić wycieczki po lasach i górach, od Tymborku przez Rabkę do Nowego Targu przebierać się grzbietami i dolinami, można wogóle nic nie robić tylko patrzeć i oddychać. 

Na razie wybrałam to ostatnie właśnie zajęcie i jest mi z tem idealnie dobrze. Ale jakież powietrze-nektar leje się przez okna: chciałoby się je jeść, pić, pożerać! 

Naprzeciw mych okien lipa, która górale oceniają na 600 lat wieku, a która obecnie znalazła się pod opieką Towarzystwa Ochrony Przyrody, jako przepiękny i cenny zabytek naturalny, lipa wspaniała, rozłożysta, której najniższe konary zaczynają się na wysokości I-szego piętra willi, lipa majestatyczna i pachnąca. 

A poza nią panorama gór, nie tak wysokich, ile pięknie rozsiadłych, pokrytych lasami. świerczyna i bukiem, pełnych zakamarków, wawozów, przez które ciekna bystre potoki; bogatych W polany, gdzie krzewią się maliny, poziomki, ożyny, dorodne grzyby i moc kwiecia, wonnego aromatem balsamicznym, zwabiającym górskie pszczoły i trzmiele. 

Trudno istotnie o piękniejsze położenie, jak ma ta wieś podgórska, na szlaku między Pieninami, Krynica a Zakopanem. Amfiteatralne wzniesienia pagórków. wśród któ-rych płyną śliczne po kamienistych dnach rzeczułki i rzeki, pozwalają na nadzwyczaj malownicze zabudowanie okolicy. Mogłoby tu powstać pierwszorzędne letnisko-uzdrowisko... 

Właściwie już powstało i istnieje szybko się rozwija, ale jak mnóstwo u nas rzeczy rzutnie i bezplanowo.

Jeszcze przed wojną zaczął się do Mszany Dolnej i okolicznych wsi coroczny zjazd letnich gości, naprzód z Krakowa, Nowego Sącza, potem przyciągnęła Warszawa, a obecnie cała Polska, dostarcza amatorów wywczasów zdrowej i taniej okolicy. Kolonje letnie, obozy młodzieży różnych organizacji z roku na rok się mnożą. W Górale tutejsi, różniący się od zakopiańskich Podhalan strojem i gwarą, są niemniej gościnni. Pobudowali w ostatnich latach przestronne domy drewniane według tutejszego oryginalnego budownictwa, budują i murowane, które wynajmują letnikom. 

Ruch przyjezdnych zwiększa sie z każdym sezonem, bo i narty w zimie zaczynają ściągać sportowców na te tereny łagodne, pagórkowate, położone blisko kolei i na szlaku autobusowym. 

Ale dlaczego nie uporządkować tego wszystkiego? Skrapianie ulic to nie dość. Przydałoby się zbudować kąpielisko, poprawić ścieżki w różne strony, ustawić ławeczki dla spacerowiczów. Możnaby mieć tak łatwo wodociągi i elektryczność. Czemu nie ożywić ruchu przyjezdnych, których byłoby znacznie więcej, gdyby unormować ceny mieszkań letniskowych, zorganizować taksy dojazdu do dworców kolejowych i t. p. 

Dziś każdy góral wyznacza ceny swym gościom, bierze za furmanke, ile się da wziąć... Jedni przepłacają, inni za bezcen mają wszystko. 

- Tutejsza gmina robi, co może odpowiada mi na te zarzuty jeden z poważnych obywateli.

-Cóż kiedy jej nie pozwalają robić, ileby chciała i mogła. 

-Jakże to? 

-Przede wszystkiem jeszcze nie udzielono nam praw miejscowości letniskowej, o co gmina za-biega od dość dawna. Bez tego zaś, ani rusz. Nie wystarcza samorzutna inicjatywa ludzi, którzy rozumieją korzyść, osiągana z kulturalnych urządzeń. Na przeprowadzenie planu rozbudowy i szerszych inwestycji lub jakiegoś statutu let-niskowego nie można się zdobyć bez podstaw prawnych, umożliwiajacych rozwój całej okolicy. I, jak na razie, o to właśnie rozbijają się dobre chęci oświeceńszych gospodarzy i obywateli. 

-Ach, to wielka szkoda! Przecież tu sa pierwszorzędne warunki na wielkie letnisko. Nie tylko sama Mszana, lecz i okoliczne wsie Kasinka, Raba, Lostówka... Cuda można by zrobić. Przecież to ośrodek tysiąca wycieczek, przepięknych dostępnych dla wszystkich,. gdyby ułatwić warunki turystom i letnikom. 

- Cóż my. Górale... staramy się, zabiegamy w urzędach... nie daja... Nie dają? Chyba, że dadzą.

Bo górale maja rację. Gmina letniskowa powinna tu być. Ma przyszłość wspaniałą byle prędzej!

J. Krawczyńska



Cykl powstaje przy współpracy z panem Januszem Guzikiem, który zajął się opracowaniem materiałów, zaczerpniętych z zasobów Jagiellońskiej Biblioteki Cyfrowej, Biblioteki Cyfrowej Uniwersytetu Warszawskiego, Małopolskiej Biblioteki Cyfrowej oraz Narodowej Biblioteki Austrii. 


Komentarze (3)

saxon
2023-12-17 12:51:54
0 2
Ciekawe , czy ta lipa jeszcze rośnie ?
AdamKnight
2023-12-17 14:15:17
0 1
Fajnie by było. Niestety modne jest sadzenie nowych drzew, a stare się wycina, lub w najlepszym wypadku okalecza. Obawiam się, że nie ma lipy.
Odpowiedz
coco
2023-12-18 06:27:58
0 0
Niestety nie tylko stare drzewa się okalecza , te młode też są okaleczane. "Pielęgnację" wykonuje operator piły , który nie ma pojęcia o tym.. Drzewo raz okaleczone pozostaje takim do końca swoich dni.
Odpowiedz
Zgłoszenie komentarza
Komentarz który zgłaszasz:
"Przegląd przedwojennej prasy - cz. XIV"
Komentarz który zgłaszasz:
Adres
Pole nie możę być puste
Powód zgłoszenia
Pole nie możę być puste
Anuluj
Dodaj odpowiedź do komentarza:
Anuluj

Może Cię zaciekawić

Sport

Pozostałe

Twój news: przyślij do nas zdjęcia lub film na kontakt@limanowa.in