Baner
22°   dziś 20°   jutro
Piątek, 03 maja Maria, Mariola, Ireneusz, Antonina, Nina

Przegląd przedwojennej prasy - cz. IX

Opublikowano 12.11.2023 06:10:00 pan
2 2252

O czym rozpisywały się lokalne gazety tuż przed wybuchem II wojny światowej? Które wydarzenia budziły największe zaciekawienie i kontrowersje w społeczeństwie powiatu? Jak wyglądało życie mieszkańców Limanowszczyzny sto lat temu? Dziś publikujemy unikatowe powiadanie Fr. Jabruckiego, Legionisty I Brygady, które zebrał i napisał Wincenty Gawron.

Rola
Numer 51.
Kraków, 16 grudnia 1934

Stopnicki patrol 

Opowiadanie Fr. Jabruckiego, Legionisty I Brygady. Zebrał i napisał Gawron Wincenty.

Już układałem się na słomie w góralskiej izbie, gdy wtem wszedł do środka Dąb Biernacki: Chłopcy! kto idzie ze mną na patrol! huknął. Zerwałem się pomimo zmęczenia z ziemi, a równocześnie zaczęli się kupą zgłaszać ochotnicy, a było ich około czterdziestu. Patrol osobiście prowadził Dąb Biernacki. Była cudna księżycowa noc. Polnemi drogami, wąwozami sunęło ostrożnie czterdzieści żołnierskich postaci. W blasku księżyca lśniły złowrogo nasadzone na karabinach bagnety, twarze żołnierzy skuł wyraz wytężonej uwagi — z za byle krzaka czy wykrotu mogły się posypać sirmy, okolica bowiem roiła się od kozackich patroli. — Wreszcie około północy na znak Dęba Biernackiego zatrzymaliśmy się koło cmentarza w Stopnicach koło Limanowej; przed nami czerniły się jakieś zabudowania, ku którym ruszył Dąb Biernacki z sierżantem Żyborskim. Chałupa, jak się okazało należała do podwójciego Piotra Piechnika.

Źleście panowie trafili, — odradzał podwójci — w całyk Słopnicak jes pełno Moskali, może cały regiment... nic nie zrobicie, boby wos wybili syćkik.

— Bardzo dobrze, że są tutaj, po to właśnie przyszliśmy, — odparł Dąb Biernacki — otoczymy kilka chałup i weźmiemy śpiących Moskali do niewoli, ani się nie spodzieją.

Niekze tyz tego panowie nie robiom, u nik jes warta, zacną strzylać, przylecom na koniak i dopiro będzie...

Dąb Biernacki zaczął się zastanawiać. Piechnik niewątpliwie miał rację, napadać na kilka chałup w dość naogół skupionej wsi było zbyt ryzykownem, patrol zorganizował sam bez wiedzy dowództwa i w razie niepowodzenia ściągnąłby na siebie ciężkie zarzuty.

A może wiecie gdzieś o mniejszym jakimś oddziałku Moskali, gdzieś na uboczu — zapytał Piechnika. — Jo widziołem jak do Porąbki jechało siedem kozoków na koniak - odezwał się trzynastoletni syn podwójciego. — A daleko ta Porąbka? — zapytał Dąb Biernacki. — Je dy na to łosiedle, zaprowadzę was złapiecie ik na pewno.

Stary Piechnik nie bardzo był rad z propozycji swojego syna, ale i nie zabraniał. Chłopiec wdział ojcowski kożuch na nogi wciągnął kierpce i za chwilę prowadził już nas wąwozem, zaroślami do Porąbki. Doszliśmy tak do mostu, na którym stały dwa rosyjskie posterunki, na które nie zwracaliśmy jednak uwagi. Ci widząc tak pewnie maszerujących żołnierzy, wzięli nas za swoich: zdraw sia towariszcz — zawołał z nich jeden i nie odzywając się więcej przepuścili nas wolno. Śmialiśmy się w duchu z naiwnych sołdatów aż nareście nasz dzielny przewodnik wskazując czerniejące przed nami chałupy rzekł: „to tu".

Dąb Biernacki rozejrzawszy się w terenie szybko obmyślił plan działania i wydał rozkazy. Kilku z nas miało ubezwładnić wartownika, kilku pochwycić stojące przy szopach konie, a reszta miała zostać w rezerwie. Wszystko miało być wykonane bez chałasu; stało się jednak inaczej, niż sobie życzyliśmy.

Już dopadnięto wartownika i ubezwładniono go nim zdążył wystrzelić, ale za to zdążył głośno krzyknąć, a równocześnie jeden z legionistów, podbiegający do koni, poślizgnął się na lodzie, a upadając, tak głośno uderzył o ziemię karabinem, że wszyscy kozacy we wszystkich trzech chałupach zostali zaalarmowani. Już podoficer kozacki wypadł z domu, już dosiadłszy konia ruszał, gdy legionista podźwignąwszy się z ziemi wypalił do niego z karabinu, raniąc kozaka w udo, konia zaś w brzuch tak, że obaj koń i jeździec runęli na ziemię. To było hasłem do walki — z okien i drzwi chałup posypały się haotyczne strzały, gdyż kozacy nie wiedzieli, z której strony zostali napadnięci. Na strzały kozaków odpowiedzieliśmy wszyscy szybkim ogniem, który bez przerwy trwał blisko kwadrans, w którym to czasie rzuciliśmy się na chałupy, łapiąc jeńców, których było trzech, gdyż reszta korzystając z zamieszania zdołała zbiedz. Z mieszkańców na szczęście nikt nie został raniony.

We wsi tym czasem na odgłos strzałów wszczął się wielki alarm. Ze wszystkich stron rozlegał się tętent koni i nawoływania, znać Moskale przypuszczali, że zostali napadnięci przez poważniejsze siły i pośpiesznie opuszczali Stopnice, zmykając co żywo do Zamieścia, jak potem dowiedzieliśmy się.

Po zaopatrzeniu rany jeńca, mocno zdziwionego, tak łagodnem obejściem się z nim i po wypaleniu papierosów, zabraliśmy trzy zdobyte konie i dwóch zdrowych Kozaków i na bliższe drogi przez pola ruszyliśmy z powrotem i bez przewodnika, gdyż w czasie strzelaniny zwiał do domu. Pod lasem, dogoniliśmy gromadkę kobiet uciekających przed Moskalami do lasu, które bardzo się ucieszyły widokiem swoich. Do Jurkowa przybyliśmy rano zmęczeni okrutnie, ale zadowoleni, bo wracaliśmy cało, najmniejszej straty bowiem nie ponieśliśmy w czasie potyczki, a prócz tego zdobyliśmy konie i jeńców, o których nam głównie chodziło.

Według zeznań jeńców, siły rosyjskie miały zamiar zajść nam przez góry na tyły naszych pozycji w Dobrej, od strony południowej i za szczęście należy uważać, że zatrzymali się w Stopnicach, gdzie nasz patrol unicestwił ten plan. W sakwach kozackich siodeł znaleźliśmy przeróżne z rabunku pochodzące rzeczy jak sukienki i zabawki dziecinne oraz części kozackiego umundurowania. Zdobyczą podzieliliśmy się sprawiedliwie. Dąb Biernacki wybrał sobie najlepszego konia, sierżant Zyborski przywdział granatowe z czerwonemi lampasami spodnie, w których paradował dość długo, ja zaś zadowolniłem się zegarkiem i białą ze złotem i galonami kapuzą kozacką. Zaraz potem zgłosił się Dąb Biernacki u kapitana Kuby Bojarskiego, ówczesnego dowódcy bataljonu, do złożenia raportu z odbytego patrolu, ten zaś skierował go wprost do Piłsudskiego.

Na skutek raportu Dęba Biernackiego zarządził Komendant wymarsz do Stopnic, gdyż Moskale opuścili pozycję w Dobrej, zatrwożeni o swoje tyły na których grasowaliśmy w nocy. Przyznać trzeba, że patrol ten nadał zupełnie inny kierunek naszej kampanji limanowskiej. 






Cykl powstaje przy współpracy z panem Januszem Guzikiem, który zajął się opracowaniem materiałów, zaczerpniętych z zasobów Jagiellońskiej Biblioteki Cyfrowej, Biblioteki Cyfrowej Uniwersytetu Warszawskiego, Małopolskiej Biblioteki Cyfrowej oraz Narodowej Biblioteki Austrii. Dzisiejszy artykuł powstał dzięki wsparciu właściciela Kolekcji Prywatnej Tymbark. Pod tym linkiem można zobaczyć fragmenty wyjątkowych zbiorów: Kolekcja Prywatna Tymbark | Facebook.  

Komentarze (2)

kolpryty
2023-11-12 10:16:32
0 1
Artykuł zilustrowany jest nawiązującym do treści drzeworytem Wincentego Gawrona - u dołu w narożach inicjały G W
Odpowiedz
TSilver
2023-11-13 19:31:09
0 0
uwielbiam takie smaczki czytać
Odpowiedz
Zgłoszenie komentarza
Komentarz który zgłaszasz:
"Przegląd przedwojennej prasy - cz. IX"
Komentarz który zgłaszasz:
Adres
Pole nie możę być puste
Powód zgłoszenia
Pole nie możę być puste
Anuluj
Dodaj odpowiedź do komentarza:
Anuluj

Może Cię zaciekawić

Sport

Pozostałe

Twój news: przyślij do nas zdjęcia lub film na kontakt@limanowa.in