Kontynuujemy akcję „Nepotyzm w urzędach”. W kolejnej publikacji prześwietlamy zatrudnienie w Urzędzie Gminy Jodłownik i jednostkach organizacyjnych samorządu.
Prowadzimy akcję pod nazwą „Nepotyzm w urzędach”, poprzez którą chcemy pokazać skalę zatrudnienia w samorządach osób powiązanych z przedstawicielami lokalnej władzy. Ostatnią publikację z tej serii – na temat Urzędu Gminy Mszana Dolna – można przeczytać
tutaj.
Do wszystkich jednostek samorządu terytorialnego wysłaliśmy wnioski o udzielenie informacji na temat zatrudnienia w urzędach bądź podległych im jednostkach członków rodzin starosty i wicestarosty, wójtów i burmistrzów oraz ich zastępców a także przewodniczących rad. Prosiliśmy o informacje na temat daty zatrudnienia, zajmowanych stanowisk oraz stopnia pokrewieństwa tych osób z włodarzami samorządów.
W kolejnych dniach będziemy publikować informacje na temat pozostałych urzędów, a w dalszych planach mamy także ujawnienie powiązań pracowników z radnymi powiatu, miast i gmin.
Dziś pod lupę bierzemy zatrudnienie w Urzędzie Gminy Jodłownik i podległych samorządowi jednostkach organizacyjnych. Na nasze pytania odpowiedział sekretarz Jan Śliwa.
Jak dowiadujemy się z odpowiedzi udzielonej przez urzędników na nasze pytania, żona wójta Pawła Stawarza pracuje w Zespole Szkół Publicznych w Jodłowniku. Jest nauczycielką, a została zatrudniona we wrześniu 2004 roku.
Sekretarz gminy wskazuje jeszcze jedno rodzinne powiązanie w samorządzie, jednak sprzed wielu lat. Okazuje się, że od lutego 1998 roku w filii Biblioteki Publicznej Gminy Jodłownik na stanowisku bibliotekarza zatrudniona jest córka przewodniczącego Rady Gminy Jodłownik, Wacława Chlipały.
Kolejne publikacje z serii „Nepotyzm w urzędach” będziemy przestawiać na łamach portalu sukcesywnie, w miarę otrzymywania odpowiedzi od poszczególnych samorządów.
Jak nie lubię PISu ,ale jak wprowadzą ustawę o jednej kadencji i następny to chyba tą partię :)
Jeżeli to prawda to nie ma się co dziwić że jest tak a nie inaczej.
To zdumiewające jak wielu , potrafi zmieniać barwy jak kameleon, ale Wielki Brat czuwa............... ;-)))
Pan Sekretarz Gminy Jodłownik najwidoczniej lubi GOPS , eh.
Ciekawe czy UM Limanowa zdarzy do konca roku doliczyc sie wszystkich ciotkow pociotkow, zatrudniontch po znajomosci. Tam to dopiero jest rodzinny klan.
Coś okropnego,kadencyjnośc,kadencyjność od zawsze.
Chodników jak na lekarstwo,sali gimnastycznej brak,skanalizowano minimum domów.woda ma być z Dobczyc-obiecana,brak miejsc pracy - za to władza ma się dobrze.
Tylko do odstrzału.
Co do pierwszego zdania zgadzam się w całości- nie po to ludzie studiują kilka lat, żeby dojeżdżać do pracy kilkadziesiąt kilometrów, bo ktoś z rodziny pracuje w U.G. Często też zarzuty padają tu pod adresem nauczycieli, którzy mają dłuższy staż pracy niż istnieje samorząd terytorialny!
Natomiast co do rodzinnych firm, to wysiłek jaki ludzie wkładają w stworzenie i rozwój swojej firmy-angażując środki własne, ryzykując cały majątek, zwalczając stawiane im kłody przez przeróżne urzędy daje im prawo wybierać sobie sprawdzonych i zaufanych ludzi, którym tak samo zależy na rozwoju firmy. Natomiast traktowanie państwowych urzędów jako swoje własne rodzinne firmy, fikcyjne konkursy na stanowiska już obsadzone i rozstrzygnięte przed umieszczeniem w BIP, jest oburzające. Kto chce pracować z rodzinką, polecam założenie własnej działalności.