Baner Baner
6°   dziś 7°   jutro
Czwartek, 18 kwietnia Alicja, Bogusława, Apoloniusz, Gościsława

Parytet wyborczy dla kobiet

Opublikowano 02.08.2009 18:25:55 Zaktualizowano 05.09.2018 08:23:32
0 3317

Trwa ostatnio dyskusja na temat parytetu, który spowoduje, że szanse kobiet w wyborach na wszystkich szczeblach poważnie wzrosną.

Parytet wyborczy dla kobiet


Jednym z najważniejszych postulatów Kongresu Kobiet jest wprowadzenie kwot do ordynacji wyborczej (czyli zagwarantowanej liczby miejsc na listach wyborczych, np. 40% dla kobiet) lub parytetów (zagwarantowanych 50%, bo „parytet”, z łac. paritas, to „równość”; parytet stanowi więc równościową odmianę kwot), co spowoduje, że szanse kobiet w wyborach na wszystkich szczeblach poważnie wzrosną, a tym samym wzrośnie ich udział we władzy politycznej, a więc tam gdzie podejmuje się decyzje dotyczące życia wszystkich obywateli i obywatelek.

Mimo że w wielu demokratycznych krajach, również spoza Europy, parytety lub kwoty od dawna funkcjonują, w Polsce ciągle spotykają się z ogromną krytyką i niezrozumieniem.

Zobacz również:

Dlaczego potrzebne są parytety i jak ich bronić?

Mówią ci: Parytety (lub kwoty) spowodują, że politycy wybierani będą ze względu na płeć, a nie kwalifikacje.

Nieprawda. To teraz wybiera się polityków ze względu na płeć! Tradycyjnie i zgodnie ze stereotypem, na listach wyborczych umieszcza się mężczyzn i to niezależnie od ich kwalifikacji. Tymczasem to kobiety w Polsce są lepiej wykształcone, bardziej odpowiedzialne, skupione na konkretnych problemach a nie na własnych ambicjach. Kwestia braku kwalifikacji jest problemem pozornym, również dlatego, że nie wiadomo, na czym w ogóle polegają kwalifikacje polityczne i dlaczego kobiety mają mieć ich mniej niż mężczyźni. To właśnie dzięki kwotom powstaje szansa, że o udziale w polityce będą decydowały umiejętności i zalety kandydatów, a nie ich płeć.

Mówią ci: O tym, czym się zajmują politycy, powinien decydować interes społeczny, a nie płeć.

Ale to właśnie płeć (męska) decyduje o tym, co uważa się za ważne w polityce, a co za marginalne. W polskim parlamencie znajduje się 80% mężczyzn (w Senacie 92%), toteż nic dziwnego, że to męskie zainteresowania określają, na co ma iść strumień pieniędzy z budżetu. Pieniądze idą więc np. na Euro 2012, a nie na politykę socjalną. Obecnie sprawy większości kobiet (zdrowie reprodukcyjne, opieka okołoporodowa, przemoc, polityka prorodzinna, kwestie alimentów) są marginalizowane, bo nie interesują posłów. Jak pokazuje doświadczenie norweskie, wystarczy przełamać magiczną ilość 35% kobiet w parlamencie, aby marginalizowane dotąd kwestie kobiece zaczęły należeć do głównego nurtu problemów politycznych. A to jest w interesie wszystkich obywateli.
Mówią ci: Parytety (lub kwoty) naruszają zasadę równości i dyskryminują mężczyzn.
Nieprawda, to dotychczasowy system dyskryminuje kobiety, naruszając zasadę równości. Kwoty, przeciwnie, są skutecznym narzędziem urzeczywistniania równości. Wszak w naszym społeczeństwie ponad 50% to kobiety, które nie mają dostatecznej reprezentacji. Mechanizm parytetów lub kwot dla kobiet, jest jednym ze sposobów tworzenia politycznej reprezentacji społeczeństwa. Równie uprawnionym jak progi wyborcze, prawne ograniczanie wieku wyborców, decydowanie o wielkości okręgów wyborczych, rezerwowanie miejsc dla mniejszości narodowych, etc. (Ironizują: To zróbmy kwoty dla łysych, bo też nie mają swojej reprezentacji! Gdyby o zarobkach pewnej grupy społecznej, ich statusie, braku dostępu do władzy, przemocy wobec nich, decydowała łysina, na pewno kwoty byłyby niezbędne by ochronić ich interes).

Mówią ci: Parytety (lub kwoty) naruszają demokratyczną zasadę wolnego wyboru.

Nieprawda, to bez kwot wolność wyboru jest ograniczona. Mechanizm kwotowy wolność poszerza, bo możemy wybierać nie tylko między mężczyznami, którzy są tradycyjnie nominowani przez innych mężczyzn, ale również między nimi a kobietami, które nigdy nie znalazłyby się na listach wyborczych gdyby nie mechanizm kwotowy. Dotychczasowy schemat wyboru oparty jest na stereotypach, według których to mężczyźni bardziej nadają się do polityki, więc tradycyjnie eliminuje się kobiety. System kwotowy zwiększa więc wolność wyboru: o kobiety właśnie.

Mówią ci: kwoty i parytety są czymś sztucznym, co się nie przyjmie.

Nieprawda: kwoty funkcjonują w polityce od dawna. Na przykład w ramach rządów koalicyjnych przyjmuje się określone kwoty dla partii wchodzących w koalicję. Poszczególne resorty obejmują politycy nie ze względu na ich kwalifikacje, ale ze względu na przyjęty system kwot (trzy resorty dla jednej partii, siedem dla innej, a gdy brakuje dla kolejnej partii koalicyjnej, sztucznie tworzy się dodatkowy resort, by wymogom politycznych kwot stało się za dość).


Mówią ci: Kobiety nie mają czasu na politykę, bo wolą macierzyństwo.

Nieprawda. Jest mitem przekonanie, że kobiety nie garną się do polityki. Kobiety chcą być aktywnie politycznie i jeśli będą, to z pewnością zadbają o wprowadzenie mechanizmów wspierających łączenie ról publicznych z wychowawczymi. Poza tym na statystyczną Polkę przypada 1,3 dziecka. Nawet jeśli poświęci ona kilka lat tylko na macierzyństwo – bo taki jest jej wybór – to pozostaje jej kilkadziesiąt lat na inne działania. Mając dzieci będzie miała tym większe motywacje by zmienić coś w Polsce, w której jej dzieci będą żyć. Poza tym polityka jest zajęciem, które łatwiej pogodzić z wychowaniem dzieci niż na przykład praca a fabryce czy w opiece zdrowotnej. Wystarczy urządzić w parlamencie żłobek i przedszkole.

Mówią ci: Kobietom nie chodzi o równość i sprawiedliwość tylko o władzę!

Chodzi i o równość, i o sprawiedliwość, i o władzę! Kobiety zawsze były przedmiotami politycznych decyzji, teraz powinny być jej podmiotami, powinny współkształtować wolę polityczną! Demokracja ma charakter reprezentatywny, dlaczego kobiety, tak różne od mężczyzn, dają się przez tych ostatnich reprezentować?

Jak jest w innych krajach?

Przykładowo. W Belgii już w 1994 roku przyjęto prawo, zgodnie z którym przedstawiciele jednej płci nie mogli stanowić na listach wyborczych więcej niż ¾ ogółu kandydatów. W 1999 – nie więcej niż 2/3. W przypadku jeśli ugrupowanie nie jest w stanie wystawić odpowiedniej liczby kobiet wśród ogółu kandydatów, miejsce na liście pozostaje puste (nie może być przyznane mężczyźnie). Rozwiązanie to zostało rozszerzone w 2002 roku o zapis dotyczący sposobu rozmieszczania kandydatów na listach wyborczych. Zgodnie z nim trzy czołowe pozycje na listach wyborczych nie mogły być zajmowane przez przedstawicieli tej samej płci. Zasada ta odnosi się do wyborów parlamentarnych, regionalnych i do Parlamentu Europejskiego. Od 2004 roku w wyborach do Parlamentu Europejskiego wszystkie ugrupowania polityczne zobligowane są do wystawiania równej liczby kandydatów obu płci.

Grecja: na początku tego wieku, zgodnie z artykułem 116,2 wprowadzony został wymóg umieszczania równej liczby kobiet i mężczyzn na listach wyborczych w wyborach lokalnych i regionalnych. Listy, które nie spełnia tego wymogu nie mogą być zarejestrowane.

Słowenia również należy do licznego grona państw, które wprowadziły prawne regulacje dotyczące kwot. Na listach wyborczych do Parlamentu Europejskiego musi się znaleźć co najmniej 40% kobiet. Po wprowadzeniu tego uregulowania odsetek kobiet wybranych do PE wyniósł 42,9%.

Dania: wszystkie rady, komisje, komitety w sektorze publicznym muszą w równym stopniu składać się z kobiet i mężczyzn, przestrzeganie parytetów jest obowiązkiem ministra do spraw równości płci, który zatwierdza składy wspomnianych organów.

W Finlandii w gremiach rządowych, doradczych, municypalnych, musi być co najmniej co najmniej 40% kobiet.

W Niemczech już od 1994 roku istnieje prawo, zgodnie z którym wszystkie podmioty nominujące zobowiązane są do wysuwania kandydatów obu płci na dane stanowisko.

Ciekawym przypadkiem jest Francja, która najpierw wprowadziła w 1982 roku zapis, dotyczący tego, że na listach wyborczych nie mogło się pojawić więcej niż 75% przedstawicieli tej samej płci, potem zapis ten został zakwestionowany jako niezgodny z konstytucją, która zabrania dzielenia suwerennego narodu na przedstawicieli różnych płci. Trzeba więc było zmienić konstytucję, co stało się roku 1999. Najpierw wprowadzono zmiany do konstytucji umożliwiające wprowadzenie parytetu, oraz zapis, że partie polityczne odpowiedzialne są za zapewnienie równego dostępu kobiet i mężczyzn do funkcji wybieralnych, a w 2000 roku, w wyniku „reformy parytetowej”, zmieniono prawo wyborcze wprowadzając nakaz parytetu (50%) na listach w wyborach przeprowadzanych w oparciu o system proporcjonalny (wybory municypalne, wybory do europarlamentu) a ponadto nakaz parytetu w obrębie wszystkich kandydatów danej partii w wyborach do parlamentu, opartych na systemie większościowym. Przy czym wszędzie kandydaci muszą być umieszczanie naprzemiennie. Wprowadzono też kary finansowe dla partii, które nie przestrzegają tych zasad (odstępstwo tolerowane to zaledwie 2%), a w przypadku wyborów lokalnych, listy które nie spełniają wymogów parytetowych nie są przyjmowane przez władze wyborcze.

System kwot spowodował, że odsetek kobiet wybranych w wyborach municypalnych w 2001 roku wynosił 47,5 % (w wyborach z 1995 roku – 27,5%), bardzo duża ilość kobiet weszła do Parlamentu Europejskiego, inaczej natomiast stało się z wyborami parlamentarnymi (zaledwie 13% kobiet), ponieważ partie wolały płacić kary niż umieszczać na listach wyborczych kobiety (i to wcale nie z braku chętnych).

Na podstawie materiału  przygotowanego przez Kingę Dunin i Magdalenę Środę.

Więcej na temat parytetu, równouprawnienia i aktywizacji kobiet  na www.kongreskobiet.pl

 

Komentarze (0)

Nie dodano jeszcze komentarzy pod tym artykułem - bądź pierwszy
Zgłoszenie komentarza
Komentarz który zgłaszasz:
"Parytet wyborczy dla kobiet"
Komentarz który zgłaszasz:
Adres
Pole nie możę być puste
Powód zgłoszenia
Pole nie możę być puste
Anuluj
Dodaj odpowiedź do komentarza:
Anuluj

Może Cię zaciekawić

Sport

Pozostałe

Twój news: przyślij do nas zdjęcia lub film na kontakt@limanowa.in