Psycholog: mimo rozwoju epidemii Polacy wykazują nierealistyczny optymizm
Wobec perspektywy drugiej fali epidemii, zamiast lęku i niepokoju wielu ludzi w Polsce wykazuje nierealistyczny optymizm: uważają, że nic im się osobiście się nic nie stanie - ocenia psycholog, dr hab. Wojciech Kulesza. Jego zdaniem dużo zdrowszy byłby jednak "nierealistyczny pesymizm".
Pierwsze przypadki zakażeń ludzi koronawirusem SARS-CoV-2 odnotowano w grudniu 2019 r. w chińskim mieście Wuhan. W ciągu kilku miesięcy wirus w zasadzie opanował Ziemię. Według danych WHO do końca lipca 2020 na całym świecie koronawirusem zakaziło się ponad 16,7 mln osób, spośród których ponad 661 tys. zmarło. Zdaniem wielu ekspertów ludzie nie powinni czuć się bezpieczni do momentu pojawienia się na rynku szczepionki bądź skutecznych leków.
Odnosząc się do reakcji na epidemię i związanych z nią perspektyw prof. dr hab. Wojciech Kulesza z Katedry Psychologii Społecznej i Osobowości Uniwersytetu SWPS ocenił, że Polacy są zbyt optymistyczni i nie doceniają zagrożeń dotyczących zdrowia. "W psychologii nazywa się to nierealistycznym optymizmem. Uważamy, że nam osobiście się nic nie stanie, a coś złego najwyżej spotka innych ludzi z naszego otoczenia" - tłumaczy.
Prof. Kulesza zaznacza, że nierealistyczny optymizm stanowi szerszy fenomen i występuje wszędzie na świecie.
Zobacz również:Przypomniał też zgoła odmienną, powszechną reakcję Polaków wobec innego, masowego zagrożenia - po wybuchu reaktora w Czarnobylu w roku 1986. "Prof. Dariusz Doliński, obecnie - z Uniwersytetu SWPS, odkrył wówczas u ludzi nierealistyczny pesymizm. Ludzie byli wtedy przekonani, że to raczej oni zachorują, a nie inni" - przypomniał.
Zapytany o to, czy większy lęk przed chorobą lub śmiercią z powodu COVID-19 pozwoliłby lepiej chronić zdrowie - zasugerował: "Lęk może nie, ale wskazany byłby realizm, a jak się nie da, to nierealistyczny pesymizm - czyli myślenie, że to przede wszystkim my możemy zachorować. Badania pokazują, że po eksplozji w Czarnobylu tak myślący ludzie częściej pili płyn Lugola, powstrzymywali się od picia mleka, kupowania nowalijek i stosowali inne zapobiegawcze działania, które mogły uratować im życie. Kiedy ktoś jest nierealistycznym optymistą - to trochę tak, jakby jeździł samochodem bez zapinania pasów, uważając, że jest świetnym kierowcą i nic mu się nie stanie. Nierealistyczny pesymizm jest dużo zdrowszy".
Jeśli chodzi o podejście realistyczne, to - zdaniem psychologa - jest o nie w społeczeństwie najtrudniej. "Zwykle każdy ma jakieś skrzywienie w postrzeganiu rzeczywistości. Warto więc przynajmniej redukować nadmierny optymizm" - podkreślił.
Podczas kolejnych miesięcy epidemii liczba zakażeń czy zgonów z powodu COVID-19 w Polsce była wyraźnie niższa, niż w najbardziej poszkodowanych europejskich krajach, np. Włoszech, Niemczech czy Wielkiej Brytanii.
"Myślenie 'może słusznie się nie boimy, bo nie było tak źle' - może się wśród Polaków pojawiać" - przyznaje prof. Kulesza. - "Nie mamy jednak żadnych podstaw, by twierdzić, że będzie dobrze".
Zdaniem profesora na obserwowane obecnie, stosunkowo spokojne nastawienie ludzi do epidemii wpływa m.in. proces zwany habituacją. "Przyzwyczajamy się do różnych bodźców. Boimy się przede wszystkim rzeczy nagłych, takich jak np. wybuch w elektrowni w Fukushimie. Także w Polsce pojawił się wtedy strach. Takie bodźce działają na człowieka silniej, niż obecne nieustannie. Przyzwyczajamy się na przykład do jazdy samochodem - nie czujemy już strachu mimo tego, że jest to czynność niebezpieczna. Pandemia jest z nami od dawna i lęk związany z nią już oswoiliśmy, nie zauważamy już tak bardzo" - mówi.
Psycholog z Uniwersytetu SWPS dodaje, że "nikomu na świecie się nie udało uniknąć kłopotów (związanych z epidemią - PAP), poza kilkoma krajami, takimi jak np. Nowa Zelandia, w których wyeliminowano te błędy, które widać u nas, czyli niespójne komunikaty ze strony władz czy brak autorytetów. Tam władze stosowały się do swoich nakazów" - zauważył.
Jak mówi psycholog, aby uzyskać realne podejście społeczeństwa do zagrożenia niezbędne są spójne komunikaty ze strony władz, informujące o rozwoju sytuacji. Tymczasem w Polsce "władza na przykład mówi, że trzeba nosić maseczki i zachować dystans społeczny, ale niektórzy jej przedstawiciele sami tego nie robią" - zauważył.
Podkreślił też, że w sprawę muszą zaangażować się autorytety, a ich przekazy muszą być czytelne. "W Polsce brakuje wypowiadających się, prawdziwych autorytetów - a te, które są, często pochodzą ze sfery rządowej. Np. prezydent mówiąc, że nie popiera powszechnych szczepień, przekazuje niebezpieczny komunikat sprzeczny z wiedzą medyczną co oddala od nas szansę zwalczenia obecnej pandemii".
O tym, że nie jest zwolennikiem jakichkolwiek szczepień obowiązkowych, prezydent Andrzej Duda mówił na początku lipca podczas debaty w Końskich, woj. świętokrzyskie, zapytany o szczepionkę na Covid-19. "Powiem państwu otwarcie: ja osobiście nigdy się nie zaszczepiłem na grypę, bo uważam, że nie" - powiedział wówczas. - "Miałem oczywiście różne szczepienia jako dziecko i później jako dorosły chłopak, ale na grypę się nigdy nie szczepiłem i nie chce się szczepić".
Prof. Kulesza zauważył też, że "władza może mieć skłonność do penalizowania różnych zachowań, np. z pomocą wysokich mandatów. Tymczasem dobra sytuacja to taka, w której ludzie chcą robić to, co właściwe". Jako pozytywny przykład dot. sposobu zapobiegania rozwojowi epidemii podaje on Nową Zelandię, której premier "tłumaczyła obywatelom, dlaczego coś ma być zrobione, odpowiadała na pytania i jednocześnie sama stosowała się do wprowadzanych zasad".
Może Cię zaciekawić
Limanowianin w finale Olimpiady
Etap centralny Olimpiady odbył się 17 kwietnia na Wydziale Zarządzania Politechniki Częstochowskiej. Do rywalizacji stanęło 96 osób, wył...
Czytaj więcejZakaz spożycia wody z kolejnego wodociągu
Państwowy Powiatowy Inspektor Sanitarny w Limanowej po analizie wyników badania próbki wody z dnia 15 kwietnia 2024 r. stwierdził, że woda z wodo...
Czytaj więcejZbliża się druga tura - napięcie rośnie
Do debaty przed drugą turą wyborów pomiędzy kandydatami na stanowisko wójta gminy Mszana Dolna ostatecznie nie dojdzie. O kontrowersjach w tym te...
Czytaj więcejMłyński i Król komentują wybory. Jakie mają plany?
Stanisław Młyński zdobył głosów ponad 3 tys. głosów, co przełożyło się na 28,6% poparcia. Największe było ono w jego rodzinnych stronach...
Czytaj więcejSport
Grała IV liga: środowa kolejka
IV LIGA MAŁOPOLSKA: Glinik Gorlice - Kalwarianka Kalwaria Zebrzydowska 3:0 Wisła II Kraków - Bocheński KS 2:2 Watra Białka Tatrza...
Czytaj więcejIV liga. Limanovia przegrała w Barcicach
BARCICZANKA BARCICE - LIMANOVIA LIMANOWA 3:0 (1:0) 1:0 gol dla Barciczanki w 32 minucie, 2:0 gol dla Barciczanki w 68 minucie,3:0 gol dla Barci...
Czytaj więcejNa podium Mistrzostw Małopolski
Wśród dziewcząt miejsce na podium zajęła Lea Ewert (UKS Płomień Limanowa), zajmując 3 miejsce. Barbara Florek ze Spektrum Słopnice była 5. P...
Czytaj więcejPiłkarskie święto w Świdniku. Ponad 300 uczestników.
Liga Turniejową Żaków realizowana jest w ramach projektu Podokręgu Limanowa "Grant 2024". W turnieju, który znakomicie zorganizował Zarząd i sz...
Czytaj więcejPozostałe
Naturalne barwniki jajek lepsze od "sklepowych"
Przed Wielkanocą barwniki do jaj można kupić supermarketach, dyskontach i sklepach spożywczych. Ich łatwa dostępność i szybkość działania s...
Czytaj więcejProf. Szukalski: dla pokolenia "Zet" dzieci nie są wyznacznikiem sukcesu
Podczas środowej konferencji prezesa Głównego Urzędu Statystycznego ogłoszone zostały szacunkowe dane dotyczące sytuacji demograficznej Polski....
Czytaj więcejEkspert: to nieprawda, że mamy rekordowy wzrost liczby prób samobójczych wśród dzieci
Dr Witkowska, która jest także Ekspertem Biura ds. Zapobiegania Zachowaniom Samobójczym w Instytucie Psychiatrii i Neurologii, zaznaczyła, że dan...
Czytaj więcejChorzy na zbieractwo
Opisana właśnie przez BBC, mieszkająca w Yorku, 32-letnia Jenny (imię zmienione) unikała już nawet powrotu do domu. Można w nim było znaleźć...
Czytaj więcej
Komentarze (10)