„Mama jest przeziębiona albo ma grypę, a tata miał wracać do pracy”. Nikt nie chciał zlecić badań, pojechali sami
W czwartek potwierdzono przypadek zakażenia koronawirusem u pielęgniarki oddziału noworodkowego limanowskiego szpitala, pracownikiem szpitala jest także jej mąż. Historią, jaka stoi za walką o wykonanie badania, dzieli się jej córka.
Publikujemy ustalenia dotyczące zakażonej pielęgniarki z oddziału noworodkowego limanowskiego szpitala, wynikające z relacji jej córki:
Pielęgniarka po raz ostatni przychodzi do pracy 5 kwietnia – na oddziale noworodkowym i patologii noworodka pełniła nocny dyżur z niedzieli na poniedziałek. Zgodnie z grafikiem, dwa kolejne dni (poniedziałek i wtorek) ma mieć wolne – a nie, jak sugerowała dyrekcja szpitala - przebywać w tym czasie na urlopie.
We wtorek, 7 kwietnia, kobieta obserwuje u siebie pierwsze objawy, podobne do grypy – temperatura ciała około 38 st. C, ból mięśni, złe samopoczucie. Kontaktuje się ze swoim lekarzem rodzinnym, który wystawia jej zwolnienie. W kolejnych dniach pojawiają się nowe symptomy: kobieta traci węch i smak. Zarówno ona, jak i jej bliscy, zaczynają podejrzewać zakażenie koronawirusem.
Zobacz również:W sobotę, 11 kwietnia, pielęgniarka zgłasza ten fakt swoim przełożonym. Informuje również, że jej mąż – który także jest pracownikiem szpitala i po raz ostatni był w pracy 9 kwietnia, następny dyżur miał pełnić 12 kwietnia. - Przełożona mamy miała zapewnić pobranie rodzicom wymazów we wtorek, 14 kwietnia, a tata zasugerował swoim przełożonym, że do wyjaśnienia sytuacji nie powinien podejmować pracy w szpitalu – mówi nam córka małżeństwa pracującego w szpitalu.
We wtorek 14 kwietnia z małżeństwem kontaktuje się telefonicznie przełożona, by przekazać informację, że jednak nikt nie przyjedzie pobrać od nich wymazów do testów w kierunku SARS-CoV-2. Mąż pielęgniarki dzwoni do sanepidu z informacją o stanie zdrowia żony i podejrzeniu o zakażeniu koronawirusem, przedstawia całą sytuację, tłumacząc, że on również pracuje w szpitalu. - Rodzice pytali co mają dalej robić, według pracownika sanepidu, mama jest przeziębiona albo ma grypę, a tata miał wracać do pracy. Tłumaczył, że ma kontakt z pacjentami i innymi pracownikami szpitala, więc może być potencjalnym źródłem ich zakażenia, ale usłyszał, że skoro nie ma objawów, to jest zdrowy i ma wracać do pracy – relacjonuje nasza rozmówczyni.
Rodzina pielęgniarki z objawami charakterystycznymi dla zakażenia nie znajduje pomocy ani informacji także w innych instytucjach m.in. w Wojewódzkim Biurze Zarządzania Kryzysowego, który odsyła do kontaktu z powiatowym sanepidem. Koło się zamyka.
Kolejny kontakt z sanepidem (z innym pracownikiem PSSE w Limanowej, tym razem telefon wykonany przez córkę) skutkuje przeprowadzeniem wywiadu i zabraniem numerów PESEL od jej rodziców. Przebywających w domu pracowników służby zdrowia informuje się, że wymazy zostaną od nich pobrane w czwartek, 16 kwietnia. Po upływie około dwóch godzin dzwoni jednak osoba, z którą małżonkowie rozmawiali za pierwszym razem, by ponownie oświadczyć, że nie zostaną oni przebadani.
Małżeństwo i ich bliscy dzwonią do kolejnych oddziałów zakaźnych w ościennych szpitalach. W Nowym Sączu słyszą, że obowiązuje rejonizacja, a obszar powiatu limanowskiego podlega w tym względzie szpitalowi jednoimiennemu w Myślenicach; tam z kolei zakaźnicy twierdzą, że do wykonania testów potrzebne są skierowania od lekarza i nie ma możliwości nawet prywatnie pobrać wymazów. Pracownicy szpitala muszą walczyć sami o pobranie wymazów SARS-CoV-2.
W środę 15 kwietnia małżeństwo od samego rana usiłuje zdobyć skierowania od swoich lekarzy rodzinnych. Przepisy tak szybko się zmieniają, że lekarze nie wiedzą jak kierować. Ze względu na zaistniałą sytuację, mężczyzna tego dnia otrzymuje zwolnienie lekarskie. Jednocześnie, ośrodki zdrowia stoją na stanowisku, że żadna rejonizacja nie obowiązuje i że powinni zgłosić się do najbliższego szpitala zakaźnego w Nowym Sączu.
Szpital w Nowym Sączu konsekwentnie nie chce przyjmować pacjentów z Limanowszczyzny. Do placówki w Myślenicach nie udaje się dodzwonić. Kolejny kontakt następuje z PSSE w Limanowej, gdzie małżonkowie są zapewniani, że rejonizacja nie obowiązuje i skoro mają skierowanie do nowosądeckiego szpitala, to właśnie tam mają się udać. Rejonizacji zaprzecza także WSSE w Krakowie.
Małżeństwo prosi o pomoc pracowników sanepidu w Nowym Sączu. Tamtejsza stacja sanitarno-epidemiologiczna kontaktuje się ze szpitalem, ale zakaźnicy nadal mają obiekcje do przyjmowania pacjentów z powiatu limanowskiego. Wreszcie, w środę 15 kwietnia, zgodnie z sugestiami pracowników PSSE w Nowym Sączu, małżeństwo prywatnym samochodem zgłasza się do punktu pobrań wymazów w Nowym Sączu, gdzie ze względu na objawy zostali odesłani na oddział zakaźny, a tam pobrane zostały wymazy do testów. - Lekarze byli wyraźnie zdziwieni, że z takimi objawami, mamą do tej pory nikt się nie zajął – mówi córka małżeństwa w rozmowie z nami.
- Wykonaliśmy olbrzymią liczbę telefonów, po kilka razy usiłowaliśmy się dodzwonić do wielu instytucji. Trzeba było walczyć o to, żeby wykonać testy u osób pracujących w szpitalu, które mogły zarażać innych – pacjentów, pracowników, ich rodziny. Nie było decyzji o kwarantannie, wszyscy w domu sami z siebie solidarnie się do niej zastosowaliśmy, już od pierwszych podejrzeń, że możemy mieć do czynienia z koronawirusem, ale to wynikało wyłącznie z naszej odpowiedzialności, nie z procedur czy działania instytucji. Słyszymy, że trzeba chronić pracowników służby zdrowia, ale tej ochrony po prostu nie ma. Sanepid w Limanowej powinien reagować na zgłoszenia o podejrzeniu zakażenia koronawirusem i zlecać wykonywanie testów. W całej tej sytuacji pochwalić można jedynie pracowników sanepidu w Nowym Sączu i kierownika z ośrodka zdrowia w Słopnicach, bo to te osoby nam pomogły w wykonaniu testów i skierowania mamy na leczenie w szpitalu specjalistycznym – podsumowuje córka pielęgniarki.
Może Cię zaciekawić
Ostrzeżenie przed silnym wiatrem w całej Małopolsce - możliwe burze
Według najnowszych prognoz meteorologicznych, mieszkańcy regionu mogą spodziewać się wiatru o średniej prędkości dochodzącej do 50 km/h, a w ...
Czytaj więcejKoszary: Z pięściami na interweniujących strażaków, jeden trafił do szpitala
Wczoraj wieczorem (około godziny 20:30) straż pożarna zaalarmowana została do pożaru odpadów w miejscowości Koszary - na osiedlu roms...
Czytaj więcejWyznaczono nagrodę
Jak poinformowała w czwartek rzeczniczka Małopolskiego Urzędu Wojewódzkiego Joanna Paździo, firma, do której należy urządzenie, wyznaczyła na...
Czytaj więcejAreszt dla podpalacza
Jak już informowaliśmy, policjanci z Komisariatu Policji w Mszanie Dolnej zatrzymali 45-letniego mieszkańca gminy Niedźwiedź, podejrzanego o podp...
Czytaj więcejSport
Rozpoczyna się sprzedaż biletów na piłkarskie Mistrzostwa Europy
Na Mistrzostwach Europy w Niemczech reprezentacja Polski w fazie grupowej zmierzy się 16 czerwca z Holandią, 21 czerwca z Austrią i 25 czerwca z Fr...
Czytaj więcejDwóch zawodników Limanovii z powołanie do Kadry Małopolski
Wyróżniony został Witold Mrożek i Filip Kita. Powołani zawodnicy (rocznik 2010): Wisła Kraków: Michał Kokoszka, Kacper Kopijka, Michał...
Czytaj więcejDisc golf: zwycięstwo Karola Zaczyńskiego
Karol Zaczyński z Limanowej zachęca do trenowanie Disc Golfa całe rodziny. Treningi przynoszą coraz większe efekty. Karol Zaczyński okaza...
Czytaj więcejJodłownik zameldował się w ćwierćfinale
LKS JODŁOWNIK – KROKUS PRZYSZOW 5:3 (2:1) W spotkaniu rozegranym w minioną sobotę: AKS Ujanowice – Turbacz Mszana Dolna 1...
Czytaj więcejPozostałe
Mieszkaniec powiatu zatrzymany na lotnisku- był poszukiwany
We wtorek (26 marca) funkcjonariusze z Placówki Straży Granicznej w Krakowie-Balicach na kierunku wjazdowym do Polski, zatrzymali 28-letniego obywat...
Czytaj więcejRozpoczyna się budowa przedszkola i żłobka
Wczoraj (27 marca) przekazano wykonawcy robot plac budowy pod budowę przedszkola wraz ze żłobkiem i zapleczem sportowym w Starej Wsi-Roli. Pro...
Czytaj więcejAdwokat ks. Michała: "dzieją się dziwne historie w sprawie Fundacji Profeto”. Decyzja około godziny 15.
Rzeczywiście, dzieją się dziwne historie sprawie Fundacji Profeto prowadzonej przez x. Michała Olszewskiego SCJ postaram się pokrótce...
Czytaj więcejDziś sąd zdecyduje o ew. areszcie ks. Michała O.
Jak już informowaliśmy, wśród osób zatrzymanych we wtorek (26 marca) w sprawie dotacji przekazywanych w ramach Funduszu Sprawiedliwośc...
Czytaj więcej
Komentarze (43)
Jeśli się to potwierdzi co w materiale to muszą polecieć ze stanowisk osoby odpowiedzialne za taki stan rzeczy.
Tuszowanie i zaniżanie ilości przypadków zgonów i zakażeń na pewno się odbije czkawką P i S .
Jeśli jesteśmy już na etapie, że nawet członkowie służby zdrowia nie dostają odpowiedniej pomocy medycznej i nie mogą się o nią doprosić w ramach struktur - to znaczy, że już jesteśmy na dnie. I zwykły człowiek właściwie może nigdzie nie dzwonić do tych instytucji gdy zachoruje, nie ma po co, jest zdany na siebie.
Szanowna redakcjo, Mieszkańcy Limanowej, zróbmy coś, bo dzieje się coś nad czym nikt nie ma kontroli ....
Panie Starosto, Rado Gminy, Miasta, Sanepidzie, Dyrektorze , obudzcie się
Co z waszym kręgosłupem moralnym?
Coś tu po raz kolejny w ogóle nie funkcjonuje .
dodam , że właśnie podjęto decyzje (słuszna wg mnie) o powrocie do programów szczepień dla dzieci, tylko ze będą je wykonywać nieprzebadani pracownicy służby zdrowia.......
to jest dla mnie jakiś katastrofalny bałagan i zła wola
Sanepid ma wg mnie idiotę za szefa (mówi o szefie GiS) , jest notorycznie niedoinwestowany i ma za mało ludzi a teraz oprócz śledzenia chorych musi jeszcze wstawiać mandaty i na dodatek oczywiście nie ma procedur , które da się wykonać w tym stanie osobowym.
Mi się wydaję że tutaj chodzi tylko i wyłącznie o kasę bo czym mniej badań zlecą tym więcej dla nich zostanie a po wszystkim sobie nagrody poprzyznają.
To co się dzieje to naprawdę nie jest śmieszne i ktoś powinien osobiście za to odpowiedzieć bo jak ktoś wspomniał oni się tam tylko nadają do sprawdzania czystości w kiblach a wg mnie to nawet tego nie potrafią.
TRAGEDIA !!!
W obecnej sytuacji nie mogę powiedzieć złego słowa(zalecenie kardiologa by się nie denerwować) o sanepidzie, czy np. o szpitalu Sądeckim - ALE dobrego słowa proszę się w moich komentarzach nie spodziewać.
Sytuacja po kilku dniach stała jednak znacznie bardziej poważna. - Kilka dni temu ponownie wezwałam pogotowie, bo ból w klatce piersiowej znów stał się okropny. Przyjechało pogotowie, a lekarz chciał mnie nawet przewieźć do szpitala. Ale był problem z dwójką malutkich dzieci, bo nikt obcy nie mógł wejść do mojego mieszkania. Młodszy syn miał wynik dodatni, a drugi chłopiec przechodził kwarantannę. Dziś mogę otwarcie powiedzieć, że cały program walki z wirusem jest źle zorganizowany. Konieczne jest błaganie, by został wykonany test. Konieczne jest wykonanie miliona telefonów, mnóstwo próśb do różnych instytucji. To był prawdziwy koszmar - zakończyła rzeczniczka Orła Łódź. " ( za gazeta.pl). Gdyby wykonano rzeczywiście testy chociażby tam gdzie sugerowały nieuznane poprawki senatu sytuacja być może byłaby bliższa prawdy no tylko jak rządzący z Nowogrodzkiej by wyglądali. Gawiedź nie powinna się dowiedzieć jak sytuacja wygląda w rzeczywistości. W co gra sanepid ?.